Po głośnej porażce Mandaryny w Sopocie, artystka wyprowadziła się z dziećmi z domu męża. Zaraz potem Michał złożył pozew rozwodowy. Sąd nie orzekał o winie. Przyznał Marcie Wiśniewskiej 5 tys. zł alimentów i opiekę nad dziećmi. Jeszcze przed rozwodem z Martą, Michał związał się z Anią Świątczak, wokalistką zespołu Ich Troje, która wkrótce urodzi mu dziecko.- Teraz już wiem, że ratowanie naszego małżeństwa nie miało sensu. Tydzień po tym, jak wyszłam z naszego domu, nie było już w nim miejsca, żebym mogła tam wrócić. Nasz rozwód trwał 17 minut – wspomina Mandaryna.Po rozstaniu Marta zamieszkała z rodziną. Dziećmi i domem opiekuje się ojciec piosenkarki. W weekendy pomaga mama.- Tata gotuje, zajmuje się dziećmi, pierze i przyszywa guziki. Jak przyjeżdża mama, to ona to robi. Tata jest naszą gosposią - śmieje się Małgorzata Mandrykiewicz, siostra Marty.- Zawsze może na mnie liczyć. Może wyjechać na koncert i mieć pewność, że wszystko będzie zrobione – przyznaje Roman Mandrykiewicz, ojciec.Po rozstaniu z Michałem Marta skoncentrowała się na swojej karierze. Liczba jej fanów ciągle rośnie. Wcześniej piosenkarka stała w cieniu męża. Dziś nie chce być kojarzona wyłącznie z Michałem Wiśniewski. Dlatego ciężko pracuje nad swoją karierą i zupełnie nowym wizerunkiem.- Postrzegam ją już jako inną Martę. Bardzo dużą wagę przywiązuje do sesji zdjęciowych, gdzie autentycznie dobrze się czuje. I chyba nie ma nic dziwnego, że dobrze się czuje w towarzystwie dzieci – uważa Piotr Tymochowicz, specjalista ds. wizerunku.Marta realizuje swoje ambicje związane z tańcem. Szkoli się u niemieckiego choreografa, który pracuje z takimi gwiazdami jak Sarah Connor. Postanowiła otworzyć z nim profesjonalną szkołę tańca.- Rano jest pierwsza na sali, wieczorem wychodzi ostatnia. Ciężko pracuje i trenuje. Jest dobrym liderem dla grupy – mówi Tino, choreograf.Nowe życie Marty Wiśniewskiej, to także nowy dom, który buduje pod Warszawą.- Wiem, że jak skończę ten dom, to będzie tam cała moja dusza i serce. Będzie to miejsce, do którego będę wracać, a za kilkanaście lat będą wracać do niego moje dzieci – dodaje Marta.