Pierwsze kroki na scenie stawiała we Wrocławiu, skąd pochodzi. Była wokalistką zespołu Spirituals Singer Band. Dziś ma na koncie cztery solowe płyty. Jej muzyczna kariera dla wielu jest zaskoczeniem właśnie, dlatego że była wychowana przez niesłyszących rodziców. – To jest trochę tak, jak uczyć się w rodzinie dwujęzycznej. Skoro widziałam, że rodzice porozumiewają się w języku migowym, z automatu też się go uczyłam – mówi Bończyk. I od razu pokazuje reporterce, jak migać słowo „dziewczynka” albo „pies”. Aktorka uczestniczy w turnusach rehabilitacyjnych dzieci niedosłyszących w ramach projektu „Dźwięki marzeń”. Nie ma własnych dzieci. - Odkąd pamiętam chciałam być aktorką i wokalistką, mieć swoją publiczność, stać na scenie... I chyba już wtedy podświadomie czułam, że to będzie wykluczało normalny dom - mówi otwarcie artystka, która była dwukrotnie zamężna. – Próbowałam budować rodzinę, ale z niezbyt dobrymi skutkami. Nie mam z tym problemu ani poczucia, że coś w życiu straciłam – dodaje.
Jej gwiazda nie słabnie, pomimo że minęło już pięć lat odkąd pożegnała się z rolą anestezjolożki w serialu „Na dobre i na złe”. Bończyk robi karierę, jako piosenkarka. – Znam ją od 15 lat i nigdy mnie nie zawiodła, ani jako artystka ani jako człowiek. Ma wszelkie dane, by być wielką artystką – mówi dyrygent Zbigniew Górny.
Bończyk można oglądać na scenie warszawskiego teatru Capitol w sztuce „Pomału, a jeszcze raz!”, która jest wystawiana również podczas spektakli wyjazdowych w wielu miastach Polski. – Za mało mamy czasu poza sceną, żeby się spotkać i brakuje mi tego, bo to jest osoba, z którą miło jest spędzać czas – mówi aktorka Hanna Śleszyńska.
Z Katarzyną Żak i Katarzyną Zielińską, Bończyk gra w spektaklu „Zdobyć, utrzymać, porzucić”, który był wystawiany w różnych polskich teatrach i zdobył uznanie widzów. Aktualnie przygotowywana jest kolejna część sztuki. – Kiedy razem dużo się jeździ, trzeba grać w zgranej grupie. A ona ma świetne poczucie humoru – komplementuje Bończyk, Zielińska. Żak wylicza też inne cechy aktorki: – Jest poukładana, pedantyczna, porządnicka. Dostaje szału, gdy któraś z nas spóźnia się nawet pięć minut – śmieje się.
Na scenę teatralną i koncertową Olga Bończyk wróci po wakacjach. - Nie mam komu czego zazdrościć. Naprawdę. Może nie idę z mainstreamem, ale na pewno robię rzeczy, pod którymi z przyjemnością się podpisuję. Mam wielkie szczęście, że los dał mi szansę, żeby tak szybko spełnić swoje marzenia. Do dziś, za każdym razem, kiedy wychodzę na scenę czuję się wyróżniona, że o tą pozycję na scenie nie musiałam specjalnie walczyć – mówi Bończyk.