Nie dla niego święty spokój

TVN UWAGA! 136016
Doradza, aby strzec się alkoholu, głupich kobiet i lenistwa. Lubi szybką jazdę samochodem. Bywa, że budzi strach wśród podwładnych.

To ksiądz Adam Boniecki, potomek szlacheckiego rodu Fredro Bonieckich, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego, jednej z najważniejszych gazet w historii polskiego dziennikarstwa. Na stanowisku naczelnego zastąpił twórcę Tygodnika Jerzego Turowicza po jego śmierci. W redakcji jest od 1964 r., trafił do niej na prośbę biskupa Karola Wojtyły. Przez 12 lat był także naczelnym polskiego wydania L’Osservatore Romano w Watykanie. - Od początku jego teksty miały duże powodzenie – mówi Józefa Hennelowa, wieloletnia dziennikarka Tygodnika Powszechnego. – W badaniach najbardziej popularnych autorów zawsze był na czołowych miejscach. To on wymyślił rubrykę, której tytuł potem zagarnęło Radio Maryja – ”Rozmowy niedokończone”. Tygodnik Powszechny pod względem ideowym lokuje się na przeciwnej stronie od Radia Maryja. Niejednokrotnie bywał i bywa krytykowany przez kościelną hierarchię za liberalizm. Różnie to słowo bywa przez różne osoby rozumiane. Redakcja Tygodnika zawsze podkreślała swoją katolickość i wierność Kościołowi, a zarazem broniła niezależności opinii dziennikarskiej. - Rzadko zdarza się ksiądz, który porusza tematy kontrowersyjne, np. celibat księży – mówi Monika Olejnik, dziennikarka. – Szkoda tylko, że czytelnicy tego nie doceniają. Może mamy na to za mało czasu? Może warto czasem usiąść i nie czytać głupkowatych gazet, tylko Tygodnik Powszechny? Ostatnie tygodnie okazały się dla Tygodnika trudne. Kryzys zagroził istnieniu gazety, mimo, że nakład zaczął rosnąć. Redaktor naczelny zdecydował się na rzecze w dziennikarstwie bezprecedensową i zaapelował do czytelników o wsparcie pisma i częstsze jego kupowanie. Apel poskutkował. Najtrudniejszy moment, jak się wydaje, jest już za gazetą. - Chciałbym, by Tygodnik wypłynął na spokojne wody – mówi ks. Adam Boniecki. – Chciałbym zobaczyć gazetę beze mnie, prowadzoną przez mojego następcę, lepszą niż teraz. Życie księdza Bonieckiego jest bardzo pracowite. Narzeka, że wiek zmusza go do tego, by kłaść się spać już o drugiej w nocy – dawniej potrafił pracować w domu do piątej nad ranem, przespać się godzinę i zaczynać inne obowiązki – duszpasterskie. Ksiądz Boniecki jako duszpasterz służy w krakowskiej parafii św. Floriana, tej samej, w której niedługo po wojnie pracował ks. Karol Wojtyła. Podwładni z redakcji boją się ironii naczelnego, bo potrafi powiedzieć coś złośliwego o tekście, który mu się nie spodoba. Sam mówi o sobie, że pisze powoli, ale może dlatego lepiej niż kiedyś. Wolniej też jeździ samochodem, choć dawniej lubił szybką jazdę i z tego powodu dostawał dużo punktów karnych, które musiał odrabiać na karnych zajęciach. Mimo wszystko, zapytany, czy nie chciałby mieć w końcu świętego spokoju, odpowiada: - Święty spokój to coś, o co modlimy się dla zmarłych. Ja tego jeszcze nie potrzebuję.

podziel się:

Pozostałe wiadomości