Gustaw Holoubek był aktorem, może ostatnim w Polsce, o którym wszyscy bez wahania mówią – wielki. Był uroczym, obdarzonym poczuciem humoru człowiekiem – tak wspominają go znajomi i przyjaciele. Nie da się go zastąpić, mówią, ale ci najbliżsi mu dodają – nie zostawił po sobie pustki, zostało po nim ciepło i dobro. W rozmowach z ludźmi, którzy go dobrze znali, pracowali z nim, lubili go i kochali nie wyczuwa się smutku, jakby jego śmierć nie była żadnym dramatem, jakby udzieliło im się to, co sam czuł wobec śmierci.- Ta jego wewnętrzna, życiodajna siła, ukochanie życia, to trzymało go przez wiele lat, mimo ciężkiej choroby – mówi aktorka Joanna Szczepkowska.Jego syn Jan Holoubek dodaje – nigdy nie mówił o śmierci. W nakręconym przez niego w ubiegłym roku filmie, w którym Gustaw Holoubek rozmawia ze swoim największym przyjacielem, pisarzem i reżyserem filmowym Tadeuszem Konwickim, aktor wyznaje – nie wierzę w śmierć. Mówi, że nie pojmuje starych tak jak on ludzi, którzy troszczą się o swoją śmierć, o miejsce na cmentarzu, o spadek itd.Mimo pogarszającego się zdrowia, Gustaw Holoubek starał się do końca zajmować teatrem. Wśród wielu, w których grał i którymi kierował, ostatnim był warszawski Teatr Ateneum.- Tu nie było ludzi, którzy go nie lubili – mówi aktor Marian Opania. – Ja go kochałem, nie wstydzę się tego powiedzieć.Z aktorami Gustaw Holoubek nie tylko pracował, ale lubił spędzać wolny czas – na rozmowach, rozrywkach i, koniec końców, wygłupach. Był towarzyski, dowcipny, lubił mówić, lubił słuchać, lubił grać – w brydża, szachy, warcaby, kości. Był też namiętnym kibicem, przede wszystkim piłki nożnej i przede wszystkim Cracovii, do której sentyment zachował z czasów dzieciństwa i młodości, spędzonych w rodzinnym Krakowie.- Gucio często gęsto zachowywał się jak sztubak – opowiada Marian Opania. – Wiele razy rzucaliśmy papierosy – Gucio, Maniek Kociniak, Jurek Kamas i ja. Za skrycie wypalony papieros była kara – cała stówa. Skradaliśmy się na palcach, jak widzieliśmy, że jeden z nas gdzieś w kąciku pali. Wyskakiwaliśmy – a, co ty tutaj robisz? Gucio był zwykłym, fajnym kumplem.Życie towarzyskie tak lubił, że nie przesadzał za to z poświęcaniem zbyt wielu czasu pracy.- Ojciec był leniem, nie chciało mu się pracować – mówi Jan Holoubek. – Tekstów uczył się w ostatniej chwili. W kilka dni potrafił nauczyć się stu kilkudziesięciu stron. Dwa razy przeczytał i wszystko pamiętał. Ale zawsze zostawiał to na ostatnią chwilę.Jan Holoubek przyjaźni się z niemal rówieśnym sobie wnukiem ojca z pierwszego małżeństwa, Piotrem Laskowskim. Gustaw Holoubek miał trzy żony, z każdą z nich miał jedno dziecko. A każda z jego żon była aktorką. Pierwsza z nich to Danuta Kwiatkowska, z którą miał córkę Ewę, druga – Maja Wachowiak – owocem tego związku była córka Magda, potem aż do śmierci związany był z Magdaleną Zawadzką, matką Jana.- Uderzająco lubił ludzi – mówi Piotr Laskowski, wnuk Gustawa Holoubka. – Urodziłem się po jego drugim rozwodzie, ale mam wrażenie, że zachowywał bardzo wiele ciepłych uczuć w stosunku do całej rodziny, z pełną wzajemnością. Kochał chyba wszystkie etapy swojego życia, choć zaczynając następny, układał sobie życie na nowo.Jan Holoubek mówi, że po śmierci ojca nie czuje się opuszczony, że pozostało po ojcu i jest z nim ciepło i dobro, które zostawił. Tylko Józef Sobota, garderobiany, który przez lata ubierał Gustawa Holoubka w warszawskim Teatrze Dramatycznym, nie może powstrzymać łez, gdy mówi o jego śmierci:- Bardzo mi go brak, bardzo. Nie ma teraz nic. To był człowiek, z którym można było żyć.---strona---