Paulina ma 19 lat, 1,72 metra wzrostu, 48 kilo wagi. Urodziła się i wychowała w Zbąszynku (lubuskie), gdzie jej mama pracuje jako kasjerka na dworcu PKP. Latem, za radą przyjaciół, postanowiła, że weźmie udział w castingu do programu Top Model. Ale tuż przed castingiem zwątpiła w siebie. Widząc kilkaset pięknych konkurentek chciała po prostu uciec. Dopiero po rozmowie z kolegą stanęła przed jury. Niedługo dała się poznać całej Polsce (to znaczy, tej jej części, która śledziła program) jako dziewczyna piękna, ale bardzo niepewna siebie, która nader często wybuchała przed kamerą płaczem. - Mieliśmy z nią krzyż pański – mówi Karolina Korwin-Piotrowska, jurorka programu Top Model. – Mówiliśmy jej – pokaż nam, że chcesz tu być, a ona wyglądała, jakby ją do programu ktoś kijami zagonił. Ale potem coś się zaczęło zmieniać, aż podczas fotograficznej sesji filmowej, gdzie wystąpiła w scenach w stylu ”Dziewięć i pół tygodnia” wszystkich nas zatkało. Wygrana w programie to sesja okładkowa do magazynu Glamour, kampania kosmetycznej firmy Max Faktor oraz – co najważniejsze - kontrakt na 300 tysięcy złotych z prestiżową amerykańską agencją modelek. Paulina będzie przez trzy lata pracowała w Stanach Zjednoczonych. Czy się jej uda? Na razie musi bardzo szybko nauczyć się angielskiego, bo w szkole naukę zaniedbała, co teraz sama z pokorą przyznaje. - W świecie mody nikogo nie zainteresuje to, że pochodzi z małego miasta i jest nieśmiała – mówi Aldona Kaczmarczyk, fotograf mody. – A do tego, by w 100 procentach odpowiadać kanonowi top modelki brakuje jej czterech centymetrów. Musi więc popracować nad kreatywnością, nad zrozumieniem stylizacji - tego, co na sobie nosi, nad współpracą z fotografem. Paulina mówi, że ten wielki świat jej nie przeraża, bo umie trzymać się swoich postanowień. A postanowiła sobie, że pobyt w świecie haute couture nie zmieni jej, a jeśli to tylko na lepsze. Nam pozostaje tylko kibicować Paulinie i życzyć jej, aby w krótkim czasie stała się prawdziwą top modelką.