- Rozdawali ulotki przed kościołem po mszy, zapraszali na bezpłatne spotkanie. Mówili, że to miał być wykład i pomoc. Kiedyś byłam na krioterapii, bo miałam chore biodro i to mi pomogło. Więc sobie pomyślałam, że jak tu pójdę, to może też mi pomoże – wspomina Maria Ludwiczak, poszkodowana.- Zadzwoniła do mnie pewna firma. Powiedzieli, że chcą zorganizować bezpłatne spotkanie i pomoc dla osób starszych. Dlaczego miałem odmówić, skoro u mnie jest tylu potrzebujących parafian? O żadnej sprzedaży urządzeń nikt nic nie mówił – mówi ksiądz Mirosław Jaworski.Pani Maria, podobnie jak wiele innych starszych osób, poszła na spotkanie. Na miejscu przywitali ja ludzie w białych fartuchach. Nie udzielili jednak żadnej pomocy. Zachwalali za to cudowna lampę i nową metodę leczenia. Konsultantów od zdrowia bardziej interesowały dane osobowe, które powoli wyciągali do staruszków.- A tak chciałem się dowiedzieć, jak się pani nazywa, żebyśmy lepiej się poznali. Ma pani dowód przy sobie? Gdzie się pani urodziła? To my jeszcze zadzwonimy do pani po PESEL i numer dowodu. Coś tu muszę wpisać, biurokracja w naszym kraju jest wielka. Proszę się tu jeszcze podpisać. Takie dokumenty między nami a panią, że chce się pani leczyć – mówili konsultanci.Pani Krystyna, po podpisaniu dokumentów, wyszła ze spotkania z prezentami. Z niedowierzaniem opisuje, czego się dowiedziała.- Na spotkaniu dowiedziałam się, że mam trzecie oko i jak będę się nagrzewała na czole, to wróci mi pamięć i będę się lepiej czuła. A to spotkanie i prezenty finansowane są przez Unię Europejską – mówi Krystyna Włodarczyk.Niestety, po kilku tygodniach okazało się, że za darmowe prezenty trzeba sporo płacić. Starsze osoby dowiedziały się, że zaciągnęły kredyty i teraz muszą spłacać raty, na które ich nie stać.- Dali mi do podpisu trzy dokumenty. Zasłonięte, więc nie wiedziałam, co podpisuję. Nikt mi nie powiedział, co podpisuję. A oddać tego nie mogę, bo nie mam gdzie. Oni żadnego adresu nie zostawili. Ja bym im to następnego dnia oddała, bo mi to nie potrzebne. A tak raty. 3600 złotych muszę spłacać do sierpnia 2010 roku – opowiada pani Staromłyńska.Co zrobić,jeśli chcę zerwać umowę?Siedzibę firmy reporterzy UWAGI! odnaleźli na warszawskiej Pradze w prywatnym mieszkaniu. Pracownicy nie chcieli rozmawiać o swoich praktykach. Zajęci byli wyprowadzką.Czy urządzenie rzeczywiście w czymkolwiek pomaga? O odpowiedź dziennikarze poprosili specjalistkę z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, która od kilkudziesięciu lat używa wszelkiego rodzaju fal do leczenia różnych chorób.- 40 lat pracuję w zawodzie i nie słyszałam o trzecim oku. To są jakieś bzdury, nie wydałabym tylu pieniędzy na to urządzenie. Nasz profesjonalny sprzęt kosztuje czasem mniej niż tysiąc złotych - powiedziała.Dokumenty, które wystawia firma, wzbudziły duże zainteresowanie warszawskiej prokuratury.- Zainteresujemy się sprawą, bo wygląda to dziwnie. Nie może być tak, żeby ludzie nie wiedzieli, co podpisują. Oczywiście każdy powinien przeczytać to, co podpisuje. Ale jeżeli firma rzeczywiście tak działa, to my się temu przyjrzymy – powiedziała Renata Mazur, rzecznik prokuratury okręgowej.Prezes firmy nie chciał rozmawiać o dziwnych praktykach i sposobie zawierania umów.Co zrobić, jeśli chcę zerwać umowę? zobacz także;Piecykowi oszuściOszuści żerują na bezrobociuOszukiwali staruszkówPonownie nabici w filtry