Metro
Trampoliną do kariery dla Michała Milowicza było spotkanie z Januszem Józefowiczem.
- W „Metrze” zagrałem około 1 100 spektakli. W Buffo zostawiłem kawałek swojego życia – przyznaje aktor.
- Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w klubie Park. Zobaczyłem na parkiecie szalejącego młodego człowieka. Akurat szukaliśmy ludzi do spektaklu, więc podeszliśmy do niego i powiedzieliśmy: „Fajnie się ruszasz, przyjdź na casting”. Michał się na nim pojawił i tak się zaczęła nasza przygoda, bo dostał się do pierwszej obsady - wspomina Janusz Józefowicz, dyrektor teatru Studio Buffo.
Polski Elvis
Dużym sukcesem okazał się też spektakl „Elvis”, którego Milowicz był pomysłodawcą, a za reżyserię odpowiedzialny był Józefowicz.
- Lekko się zdziwiłem. Mówię mu: „Michał wiesz, ale to jest trudny materiał. Mierzysz się z legendą. No ale dobra, pokaż, co tam przygotowałeś” – wspomina Janusz Józefowicz.
„Elvis” nie schodził z afisza przez 8 lat, bijąc rekordy popularności.
- Co tutaj się działo! - wspomina Halina Tabęcka z działu reklamy i promocji Studia Buffo. - Wtedy dopiero się zaczął szturm na Buffo, jak ruszyły tu fanki Michała. Dziewczyny okupowały wejście, bo tak zawojował Elvisem.
- Pamiętam, że wydzwaniała do mnie Rodowicz i mówiła: „Ta moja córka oszalała, bez przerwy przychodzi z wiązankami do Buffo” - dodaje Tabęcka.
„Najbardziej uroczy gangster polskiego kina”
Role w kultowych już dziś komediach gangsterskich lat 90. przyniosły Michałowi Milowiczowi niezwykłą rozpoznawalność.
- Nikt wtedy nie przypuszczał, że te filmy tak przetrwają próbę czasu. To jest niesamowite, bo dużo się od tego czasu wydarzyło, a mimo to do dziś, jak ktoś zaczepia nas na ulicy, to często wspomina tamte filmy - mówi Maciej Stuhr, który grał w tych samych produkcjach co Milowicz.
- Michał był najbardziej uroczym gangsterem polskiego kina - śmieje się aktor.
Po sukcesie filmów „Chłopaki nie płaczą” czy „Poranek kojota” Milowicz szybko został zaszufladkowany jako aktor komediowy. Choć on sam nie chciał odcinać kuponów od sławy i być obsadzany tylko w takich rolach, to reżyserzy nie mieli dla niego innych propozycji.
- Widzę w Michale dążenie, żeby pokazać, że to nie jest wszystko, co potrafi. I ja wiem, że w nim jest również potencjał dramatyczny i chciałbym bardzo, żeby miał możliwość pokazania tego potencjału - mówi aktor i reżyser Olaf Lubaszenko.
Aktor-biznesmen
Okrzyknięty polskim Elvisem, kojarzony z postacią gangstera Bolca i grający w serialach komediowych aktor dokonał wolty w swoim życiu i postanowił zająć się biznesem.
Przez 11 lat prowadził w Warszawie między innymi klub muzyczny Maska.
- Przez cały czas byłem na tyle aktywny, że nie odczuwałem, że spadłem gdzieś jako aktor. Dopiero w pewnym momencie się zorientowałem, bo zauważyłem, że nikt do mnie nie dzwoni z propozycjami. Jak sam coś próbowałem, to mi powiedziano: „A to ty chcesz w ogóle jeszcze grać?” – przywołuje Milowicz.
- Wtedy dotarło do mnie, że muszę coś z tym zrobić. Powiedzieć: „Hello, ja jestem i urodziłem się po to, żeby grać i być dla publiczności, a nie po to, żeby robić biznesy” - dodaje aktor.
Michał Milowicz cały czas pracował jednak na planach seriali, brał udział w telewizyjnych programach rozrywkowych i z powodzeniem grał na deskach warszawskich teatrów.
W teatrze możemy go oglądać do dziś. Komedie i farsy, w których gra, prawie zawsze mają komplet widzów.
„Moje serce jest zajęte”
- Michał jest bardzo szarmancki, bardzo męski. Bardzo dowartościowuje każdą kobietę i jest przy tym taki cieplutki. Wydaje się, że to fajny materiał na męża - mówi aktorka Dorota Chotecka.
Sam Michał Milowicz przed ołtarz jednak jeszcze nie dotarł. Kilka lat temu, trzy dni przed zaplanowanym już ślubem, odwołał uroczystość.
- Co mam powiedzieć? Że uciekłem sprzed ołtarza? Można powiedzieć, że po prostu zaniechałem ślubu - śmieje się aktor i dodaje: - Nie grało mi to w duszy. Wiedziałem, że jak ślub odbędzie się teraz, to za kilka tygodni będzie rozwód.
Milowicz, choć jest tajemniczy, nie ukrywa, że jego serce jest teraz zajęte.
- Mój prywatny świat zostawiam dla siebie - ucina.
Kariera muzyczna
Aktor nadal chce się rozwijać i realizować nowe projekty.
Założył zespół Chłopaki Nie Płacą. Muzycy mają już materiał na płytę, którą zamierzają w najbliższym czasie wydać. Zapowiadają też trasę koncertową.
- Każdy wie, że Michał jest i do bitki, i do wypitki. To jest charakterny chłopak - mówi muzyk Mirosław Kalisiewicz.
- Zawodowo czekam na wyzwanie poważnej, trudniej roli, jakiejś skomplikowanej osobowości. Mógłbym zagrać oprawcę, mordercę, kogokolwiek - zapewnia Michał Milowicz i dodaje: - A prywatnie czekam na pełnię szczęścia, którą da mi rodzina. Na pewno marzę też o potomku i mam nadzieję, że ten moment niedługo nadejdzie.