Mai Popielarskiej towarzyszyliśmy podczas zdjęć do kolejnego odcinka Nowej Mai w ogrodzie. Tym razem nagrania odbyły się w kilkuhektarowej działce pod Toruniem. W 16-letniej historii programu Maja gościła już prawie w 800 ogrodach.
- Dojrzewam z programem. Dzisiaj większą wagę przywiązuje do innych rzeczy. Kiedyś to była przede wszystkim kompozycja. Wchodziłam i mówiłam „O rany, jak tu pięknie. To świetnie do siebie pasuje. Jest dobra perspektywa”. Teraz też na to patrzę, ale również zastanawiam się, gdzie jest miejsce dla jeża, czy przylatują ptaki, co gospodarze czerpią z ogrodu, co jest dla nich ważną substancją w ogrodzie – zdradza Maja Popielarska.
- W ciągu tych kilkunastu lat świat ogrodów bardzo się zmienił. Ogrody w Polsce coraz bardziej się rozwijają. Za każdym razem jesteśmy zaskakiwani. Odkrywamy takie rzeczy, które nie śniły się filozofom. Nie ma tu rutyny, bo nie ma dwóch takich samych ogrodów. Nawet podobne się nie zdarzają – zapewnia Zbigniew Pachulski, realizator programu.
Maja przyznaje, że ogrodnictwo nie jest zajęciem dla każdego.
- Trzeba zachować pewien spokój duchowy, odrobinę osiąść, żeby docenić. Albo dostać obuchem, tak jak dostaliśmy pandemią. Nagle się okazało, że mały balkonik, taras, czy ogródek jest czymś, co jest zbawieniem.
Ciatki, czyli kwiatki
Kariera telewizyjna Mai Popielarskiej rozpoczęła się ponad 20 lat temu, zaczynała, jako prezenterka pogody w RTL7 i jest nią do dziś tylko już w TVN.
Od 16 lat prowadzi swój autorski program, napisała też kilkanaście książek o tym jak prowadzić ogrody. Z wykształcenia jest architektem krajobrazu, to efekt zamiłowania do przyrody już od dziecka.
- Mała Maja lubiła ciatki, czyli kwiatki. To podobno jedne z pierwszych słów, które wypowiadałam. Namiętnie robiłam bukiety, gdzie się tylko dało. Częściej chadzałam po polach, łąkach i lasach i to mi sprawiało ogromną przyjemność. Tata był leśnikiem z powołania, z sercem i duszą. Był świetnym gospodarzem lasu, ale przyrodnikiem. Dobry leśnik musi być przyrodnikiem. To mi przekazywał – mówi Maja.
Z Afryki na Ursynów
Dzieciństwo Maja spędziła jednak w Afryce, związane to było z pracą ojca. Przez kilka lat mieszkała w Ghanie i Liberii.
- Im jestem starsza tym chętniej wracam do tych wspomnień. One były niezwykłe. A dziecko, gdzie je rzucą tam sobie funkcjonuje. Dopiero po latach przychodzi refleksja, o rany ja byłam w takim miejscu. A to było ponad 40 lat temu. To był przywilej móc być tak daleko na Czarnym Lądzie – uważa Maja.
Po powrocie do Polski Maja zamieszkała na warszawskim Ursynowie, do dziś ma kontakt z koleżankami z podwórka.
- Maję znało całe osiedle, szczególnie na początku, jak tylko przyjechała. Wzbudziła ogromną sensację, bo padło hasło: „Do sąsiadów przyjechała kuzynka z Afryki”. To był 1981 rok i wszyscy pobiegli zobaczyć kuzynkę z Afryki. I konsternacja. Kuzynka z Afryki jest biała. Później rzeczywiście wprowadziła trochę kolorytu, bo zarządziła parę afrykańskich zabaw. Dosyć szybko wtopiła się w nasze środowisko, w tą całą bandę. I fajnie się żyło. Na podwórku właściwie toczyło się całe nasze życie – wspomina koleżanka Mai.
Rodzina Mai to partner Jan i dwóch synów. Kuba jest już pełnoletni i mieszka w Zakopanem, Jasiek ma 11 lat.
- Moi synowie są na dwóch różnych biegunach, to dwa różne charaktery. Jeden poszedł w góry i wsiąkł. Na razie jest jeszcze na etapie nauki, ale biega, wjeżdża, zjeżdża. Uprawia ski alpinizm. Jasiek, czyli młodszy syn na razie jest miłośnikiem klocków – zdradza Maja.
"Pobyć w ciszy"
Program Mai ma mnóstwo fanów.
- Maja jest dla mnie przykładem człowieka, który idzie przez życie zawodowe cichą drogą. Nie ma wielkich fajerwerków, nie opowiada pierdół. Konsekwentnie robi swoje. Robi to z wielką miłością, że i mi się miłość udziela. Jest bardzo skromną sobą. To jest taka moja, nasza Maja Popielarska, do której mam zaufanie pod każdym względem – mówi Dorota Wellman.
A co planuje Maja Popielarska?
- Powiedziałam kiedyś, że się bardzo chce nauczyć tańczyć i podtrzymuje to. Chociaż jakiś krok w tę stronę zrobiłam. Chciałabym dobrze grać w tenisa, zobaczyć wieloryba. Marzę o tym. Chciałabym rozwijać się jeszcze plastycznie. Jest cała masa rzeczy, które naprawdę mnie interesują. Chciałabym umieć powiedzieć sobie: „Usiądź i posiedź przez chwilę. I pobądź sama ze sobą w ciszy”. Jestem tak skonstruowana, że najpierw obowiązki, a potem przyjemności, czyli to siedzenie jest na końcu i często nie wystarcza czasu, albo siły, bo już się wtedy pada.