Dach nad mieszkaniem zajmowanym przez rodzinę pana Wojciecha Gądka, zapadł się dwa miesiące temu. Chociaż inspektor nadzoru budowlanego wydał nakaz natychmiastowego opuszczenia budynku, ludzie mieszkają tu nadal. Administrator nie zapewnił mieszkańcom lokali zastępczych.Zagrożony zawaleniem budynek to przedwojenna willa. Właścicielka upoważniła Zrzeszenie Właścicieli Nieruchomości do zarządzanie swoją własnością. To właśnie Zrzeszenie zawierało umowy najmu z lokatorami, którzy dziś zostali bez dachu nad głową. Zrzeszenie Właścicieli Nieruchomości zostało powołane jeszcze przed I wojną światową. W latach 80. ubiegłego wieku zajmowało się głównie odzyskiwaniem kamienic zajętych w czasach PRL przez skarb państwa. Choć mogłoby się wydawać, że nikt inny lepiej nie może zadbać o zabytkowa willę, stało się inaczej.Mieszkańcy zwrócili się z prośbą o pomoc do władz miasta i dzielnicy. Jednak wszystko, co może zaoferować samorząd, to tymczasowe mieszkanie w hotelu robotniczym.W domu, w którym jest sześć mieszkań, jeszcze trzy są zamieszkałe. Rodziny z dziećmi wyprowadziły się w obawie przed zawaleniem.O nieruchomość i zamieszkałych tam lokatorów powinni dbać spadkobiercy przedwojennych właścicieli domu. Ci jednak od 12 lat, czyli od czasu, gdy uzyskali prawo do spadku, nie figurują jako właściciele w ewidencji gruntów i budynków, bo przez tyle lat nie zakończyło się jeszcze postępowanie spadkowe. W gąszczu przepisów tkwią ludzie pozostawieni sami sobie.