Wieś Włodowo terroryzował recydywista. Atakował ludzi maczetą. Kiedy policja zignorowała zgłoszenia, mieszkańcy wsi sami wymierzyli karę. Ciężko pobity łopatami i resorami mężczyzna zmarł.- Bez niego żyje się dużo lepiej – mówi Bolesław Wrzosek, mieszkaniec Włodowa.Po aresztowaniach podejrzanych we Włodowie zawrzało od gniewu.- Myślę, że wioska bardzo ucierpiała. Pokazywano nas z różnej strony. Część chciała nas pokazać jako barbarzyńców, patologię. Ale ta patologia zrodziła się z systemu – mówi Wiesława Przerwa, mieszkanka Włodowa.Mieszkańcy Włodowa, którzy brali udział w pobiciu zostali skazani na karę więzienia.Jednak pół roku temu zostali ułaskawieni. - To był taki prezent na święta, ale też moment, kiedy oni poczuli wreszcie po pięciu latach niepewności, że nikt po nich nie przyjdzie, nie wrócą do więzienia – mówi Małgorzata Lubieniecka, adwokatka mieszkańców Włodowa.Po sześciu latach od dramatycznych wydarzeń, mieszkańcy Włodowa mieli okazję obejrzeć film „Lincz”. To film o nich.- Śmierć tego recydywisty była dla mnie linczem. Uznałem, że miejscowi ludzie działali w sytuacji bez wyjścia. Mieli bardzo mało czasu na podjęcie decyzji. I to, co oni zrobili, mieści się w moim odczuciu w prewencyjnej obronie koniecznej. Oni w tym momencie byli absolutnie przekonani, że bronią swoich domów, dzieci i sąsiadów przed recydywistą gotowym na wszystko. Byli pozbawieni wsparcia organów ścigania pozostawieni sami sobie – uważa Krzysztof Łukaszewicz, reżyser.Tuż po filmie większość ludzi od razu wróciła do domów. Nie chcieli rozmawiać o tym, co zobaczyli.- My byliśmy wstrząśnięci jak go szlag trafi, a teraz filmem to już nie – przyznaje Bolesław Wrzosek, mieszkaniec Włodowa.Na film nie przyszli mężczyźni, którzy uczestniczyli w linczu. - Nadal ciąży na nich wyrok za zabójstwo, a oni nie są zabójcami – mówi Jagoda Rybak, mieszkanka Włodowa.Włodowo odwiedził natomiast Sławomir Sikora. Na podstawie jego historii życia powstał film „Dług”. Dziś Sikora promuje film „Lincz”. Prowadzi też Fundację Wspierania Inicjatyw Społecznych.- Wydaje mi się, że powinniśmy edukować społeczeństwo. Przywieźliśmy tym ludziom książki, przywiozłem też swoją książkę – „Mój dług”. Ci ludzie powinni nauczyć się, że stało się coś złego. Według mnie powinni zrozumieć, że w taki sposób nie można rozwiązywać problemów – tłumaczy Sławomir Sikora.