Radom
Zespół IRA powstał pod koniec lat 80.
- Moim rodzinnym miastem jest Radom. To tu, w roku 1987 stanąłem po raz pierwszy na scenie razem z moim ówczesnym zespołem Landrynki dla dziewczynki. Niewiele z tego występu pamiętam oprócz tego, że byłem sparaliżowany strachem – wspomina wokalista Artur Gadowski.
Domem IRY stał się radomski amfiteatr, gdzie odbywały się pierwsze próby i koncerty zespołu.
- Najpiękniejszym momentem związanym z tym miejscem był koncert na 15-lecie zespołu. Amfiteatr wypełniony był po brzegi. Ten występ utwierdził nas w przekonaniu, że jesteśmy we właściwym miejscu – wspomina perkusista Wojciech Owczarek.
Od początku istnienia zespołu wokalistą jest Artur Gadowski, a perkusistą Wojtek Owczarek. Na gitarze basowej gra Piotr Sujka, dla kolegów z zespołu i wiernych fanów po prostu Jinx. Młodsze pokolenie zespołu to gitarzyści; Sebastian Piekarek i Piotr Konca, znany również jako Świeżak.
- Zdarzają się oczywiście momenty napięcia między nami. Nie zgadzamy się ze sobą, powstają spory. Staramy się to szybko rozładowywać, żeby nie nosić w sobie tego kwasu – mówi Artur Gadowski.
- Jest taka teoria, że po siedmiu latach w związku następuje kryzys, który jak się przetrwa, to będzie dobrze. IRA trwa już ponad 30 lat – dodaje Piotr Konca.
Trudne chwile
W połowie lat 90-tych zespół IRA zawiesił działalność. Żeby zarobić na życie, muzycy wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Pracowali na budowie, a po godzinach grali w lokalnych klubach. Reaktywowali grupę po siedmiu latach nieobecności na polskim rynku.
- IRA to dla mnie jedna z topowych polskich kapel. To prawdziwi rockandrollowcy. Cały czas trwają w konwencji ostrych brzmień gitarowych i wokalu Artura Gadowskiego i dalej potrafią docierać do młodzieży. To, że ja ich lubię, jest oczywiste. Wychowałem się na ich muzyce – wyznaje Radosław Majdan.
- IRA to dla mnie zespół bardzo rzetelny. Idąc na ich koncert wiem, czego się mogę spodziewać. Inne zespoły mają wzloty i upadki, a oni są równi, to duży komplement – podkreśla Roman Rogowiecki, dziennikarz muzyczny.
Zespół doczekał się wielopokoleniowej publiczności. Pod sceną na każdym koncercie jest tłum fanów w tradycyjnych czerwono-czarnych koszulkach.
- Kochamy chłopaków za to, jacy są. Skromni, cierpliwi – opowiada Hanna Broda, fanka zespołu.
- Nie nudzi nam się granie tych samych piosenek. Wciąż staramy się tchnąć w nie nową energię, nie odgrywać ich, tylko grać – podkreśla Wojciech Owczarek.
Poza życiem scenicznym, muzycy angażują się w akcje społeczne. Ostatnią inicjatywą jest „12 godzin dla życia”. Celem jest zakup aparatury, która zrewolucjonizuje transplantację serc w Polsce. Sebastian i Piotr napisali muzykę do utworu promującego tę akcję, a do udziału zaprosili zaprzyjaźnionych artystów.