Zrywanie nenufarów w „Nocach i dniach" przeszło do historii, jako najbardziej romantyczna scena w polskim kinie, a Karol Strasburger stał się symbolem amanta.
- Rzeczywiście był takim fantastycznym amantem, można było kochać go przez całe życie, tak jak zostało to Barbarze. On po prostu wypełnił tę postać. Naprawdę bardzo mi się w tym podobał – mówi Beata Tyszkiewicz, aktorka.
Zapoznając się ze swoją rolą w „Nocach i dniach”, aktor początkowo dość sceptycznie podchodził do jej powodzenia w serialu.
- Jak przeczytałem ten scenariusz, to pomyślałem sobie, że jest to rola jakaś, sześcioplanowa, dziesięcioplanowa, i co mi tu Jerzy Antczak opowiada, że jest to ważna rola. Ja tam ani słowa nie mówię, gdzieś tam się przemazuję z jakimiś kwiatkami. On powiedział, nie przejmuj się synku, zobaczysz, że będzie z tego dobra rola. Zostaw to mnie, tylko dobrze zrób to, co do ciebie należy- mówi Karol Strasburger.
Pozycję amanta ugruntował główną rolą w „Polskich drogach" - jednym z najlepszych naszych seriali.
- Niebywałą popularność miały wówczas „Polskie drogi”, także znaczna część spotkań z publicznością zaczynała się od tego, że ludzie wstawali i bili brawo. Podczas ich trwania na widok Karola oczy pań lśniły, wpatrzone były w niego jak w obrazek- mówi Kazimierz Kaczor, aktor.
Karol Strasburger był dwukrotnie żonaty. Nie ma dzieci. Druga żona, Irena, z którą przeżył 32 lata zmarła w grudniu 2013 roku.
- Był to dla mnie ciężki okres, smutny, wymagający dużej siły. Przeżywałem to, przeżywam, i pewnie nadal będę przeżywał. Nie wiem, co pozwala przetrwać, jest masa filozoficznych myśli na ten temat. Raz wydaje się człowiekowi, że to się udaje, raz, że nie. I tak pewnie będzie do końca życia. Żona była wyjątkową osobą, w związku z tym takiej osoby w życiu już chyba nie spotkam. Temat jest w jakiś sposób zamknięty, więcej nie chcę już o tym opowiadać- mówi Karol Strasburger.
Sport jest w życiu aktora tak samo ważny jak aktorstwo. Obok tenisa Strasburger doskonale pływa, uprawia windsurfing i narciarstwo. Zaczynał w młodości od gimnastyki sportowej. Podczas jednego z popularnych wówczas programów „Artyści dzieciom" o mało nie doszło do tragedii.
- Wymyśliłem sobie, że może zrobię coś jeszcze bardziej takiego emocjonującego i zrobiłem taki numer, który nazywa się skok śmierci. Teraz to się na bungee skacze, to trochę podobnie wygląda tylko skacze się na takich gumach. Ja skakałem na stalowych linach, które na próbie generalnej pękły. Przywaliłem w ziemię, zabrali mnie do szpitala. Było podejrzenie pęknięć kręgosłupa i wewnętrznych obrażeń. Skończyło się na wstrząśnieniu mózgu- mówi Strasburger.
Kondycja fizyczna i umiejętności sportowe pozwalały Karolowi Strasburgerowi na zagranie wielu scen bez pomocy kaskaderów. Tak było na przykład w serialu „Karino" i w pierwszym filmie z główną rolą „Agent nr 1".
- To miał być polski James Bond. Wtedy takich filmów nie było. Przyjąć ciężar takiej roli, gdzie ciągle coś nie wychodziło, gdzie człowiek był zdenerwowany i zestresowany, ponieważ jedziemy do Aten. Tam byłem człowiekiem od kostiumów, od charakteryzacji, bo nie było pieniędzy, żeby ona jechała. Nie było nawet pieniędzy, żeby mieć pozwolenie na kręcenie na akropolu. My umawialiśmy się, że to niby zabawa. Robiliśmy film po kryjomu – opowiada Karol Strasburger.
Po świetnych latach 70. kariera aktorska Karola Strasburgera przygasła. Mniej gra w filmach, więcej w teatrze. Obecnie, choć pojawia się w serialach, popularność przynosi mu głównie teleturniej „Familiada", który prowadzi nieprzerwanie od 20 lat. Słynne stały się opowiadane przez niego dowcipy, złośliwie zwane sucharami
- Człowiek, który publicznie występuje przez 20 lat naraża się na rożnego typu opinie. Niektóre są bardzo śmieszne. Memy, gdy Stadion narodowy został zalany wodą, to mówili dajcie Karola z dowcipami to wysuszy. Jak jest dobry pomysł to ja się nie obrażam- komentuje aktor.
Od pięciu lat Karol Strasburger związany jest z Międzynarodowym Festiwalem Filmów Lotniczych. Pomaga w promocji i jest przewodniczącym jury.
Zamiłowania techniczne związane są z pasją Karola Strasburgera, którą są wyjazdy kamperem. Osobiście zrobił i dba o auto, którym corocznie jeździ na wakacje. Najczęściej do Chorwacji.
- Karol zawsze był królem całego campingu. Rano dostarczał różne sensacyjne wiadomości, kto sobie, co zrobił w nocy. Wszystko wiedzieliśmy. Nawet jak kiedyś wypłynąłem na desce, to powiedział mojej żonie, że już nigdy nie wrócę. Jest takim smerfem marudą przy całej swojej męskości i błysku w oku – mówi Piotr Cyrwus, aktor i przyjaciel Strasburgera.