Kulisy Sławy Iwa Zaniewskiego

TVN UWAGA! 152240
Zdarza się, że reklamy potrafią przyciągnąć uwagę, wywołać uśmiech, a nawet zafunkcjonować w codziennym obiegu jako powiedzonka. Tak było z „kopytkiem”, czy powiedzeniem „no to frugo”. Najczęściej nie wiemy, kto za tym stoi. W dzisiejszych Kulisach Sławy opowiemy o pracy człowieka, dzięki któremu reklama wspięła się na zdecydowanie wyższy poziom - Iwa Zaniewskiego.

Codzienna praca w agencji reklamowej może wyglądać zwyczajnie, ale to właśnie tam powstają filmy reklamowe, które zaistniały w masowej świadomości. Iwo Zaniewski jest autorem między innymi kampanii napoju owocowego Frugo, orzeszków Felix, czy najdłuższego jak do tej pory serialu reklamowego dla sieci komórkowej Plus, w którym wystąpili aktorzy Mumio.

- To, co się działo na planie było nieprzewidywalne. Z kopytkiem też tak było. Był scenariusz bazowy, który w pewnym momencie przestał mieć znaczenie i zaczęło się improwizowanie. I dlatego, że nas to bawiło, to to było tak fajne – opowiada Dariusz Basiński, Mumio.

Iwo Zaniewski stanowi połowę najbardziej znanego w branży reklamowej duetu. Drugą częścią jest Kot Przybora. Poznali się i zaprzyjaźnili w dzieciństwie, a od lat wspólnie prowadzą agencję PZL, która przez jakiś czas była częścią dużego światowego koncernu, a od niedawna znów jest wyłącznie w ich rękach.

- Dlaczego nam się udało, to tego nie wiemy. Pewnie jak się prowadzi biznes, to się analizuje. Ale myśmy nigdy nie prowadziliśmy biznesu jako takiego. Zawsze najbardziej dbaliśmy o te formy twórczości naszych. Może to jest źródło tego sukcesu naszego, że ktoś doglądał tego aspektu dość mocno – mówi Kot Przybora

Ogromną rolę w podejściu do życia i tworzenia reklam w przypadku właścicieli agencji PZL odegrały domy rodzinne. Kot Przybora jest synem Jeremiego Przybory, współtwórcy Kabaretu Starszych Panów, a matką Iwa Zaniewskiego jest Xymena Zaniewska, legendarna scenografka w Telewizji Polskiej.

- Wszyscy cały czas coś rysowali, coś projektowali. Dom to właściwie były te stoły z kolorowymi kartkami, makietami. Ja siedziałem pod stołem i z tego, co spadło tworzyłem swoje konstrukcje. I jak mama wracała wieczorami, to ja już zawsze miałem dla niej jakieś tam rysunki. Ona to oglądała i wtedy było bardzo fajnie. I pewnie stąd się wzięło to, że komunikuję się ze światem jakimiś tam obrazkami – opowiada Iwo Zaniewski.

Zanim zajął się reklamą Iwo Zaniewski ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Malarstwo wciąż jest jego największą pasją. Od lat wystawia w Polsce i na świecie.

- W mojej twórczości w ogóle nie chodzi o jakiś przekaz i ja nic nie chce przez to powiedzieć. Ja chcę pokazać obrazki, które spodobały mi się jak je skończyłem. To jest po prostu układ plam na płaszczyźnie. Ja się tym zajmuję – mówi artysta.

Iwo Zaniewski pasjonuje się także fotografią, pisze scenariusze filmowe i jest autorem kryminału. Pomimo narzekań na kryzys w branży, stara się patrzeć w przyszłość z lekkim optymizmem.

- Mimo trudności w reklamie czy zdobywania rynku sztuki, to jednak jakoś tam posuwa się to wszystko. I w gruncie rzeczy kiedy się odejmie od tego kompletnego fioła, histerię, to to się robi przyjemniejsze. W ogóle zaczynam umieć nic nie robić i to jest w moim życiu prawdziwe osiągnięcie, bo kiedyś w ogóle tego nie umiałem – kończy Iwo Zaniewski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości