Ksiądz z sercem Wołodyjowskiego

- Gdyby nie on, to nie wiem, co by się ze mną działo. Może nie byłoby mnie już na tym świecie. To wszystko zasługa księdza – mówi bezdomny Piotr Tkacz o księdzu Sławomirze Kokorzyckim. Proboszcz z Korytowa zaangażował się w czynną pomoc swoim biednym parafianom. Zorganizował świetlicę, darmowe obiady dla dzieci. Funduje stypendia dla tych, pomaga, ale nie rozdaje pieniędzy.

Ksiądz Sławomir Kokorzycki od dziesięciu lat ratuje przed biedą, degradacją, a nawet śmiercią swoich parafian z po ”pegerowskich” wsi na Zachodnim Pomorzu. - Były momenty, że chciałem popełnić samobójstwo. Ale powstrzymałem się od tego. To wszystko jest zasługa księdza – opowiada Piotr Tkacz. Piotr Tkacz jest wychowankiem domu dziecka. Po opuszczeniu placówki, stał się bezdomnym. Trzy lata temu trafił do Korytowa i do proboszcza Kokorzyckiego. Dziś w zamian za pomoc, dach nad głową i chleb, jest kościelnym. Lista osób, których ksiądz wsparł jest długa. Proboszcz pomaga, ale nie rozdaje pieniędzy. To jego zasada. - Ja nigdy nie daję pieniędzy. Dawanie pieniędzy ludziom dorosłym demoralizuje. Staram się pomagać strukturalnie. Nie doraźnie. Nie na tym rzecz polega, aby dać człowiekowi parę groszy, bo mu zabrano rentę. Trzeba sprawdzić, dlaczego mu ją zabrano i trzeba pomóc mu się odwołać – tłumaczy Sławomir Kokoryczki, proboszcz społecznik. Ksiądz założył magazyn z używaną odzieżą. Zgodnie z zasadą nie rozdaje odzieży za darmo. Sprzedaje ją za symboliczną złotówkę. Swoim parafianom pomaga również organizując bezpłatne konsultacje z radcą pranym. -Ta parafia chyba jest egzotyczna. Ta egzotyka bierze się z charakteru księdza - mówi Wiesław Drabik, radca prawny. Raz w tygodniu w gabinecie lekarskim zorganizowanym na plebani, dzięki staraniom proboszcza, również lekarz lub pielęgniarz bezpłatnie przyjmują chorych parafian. - Chodzą słuchy, że nie ma rzeczy, której ksiądz Kokorzycki by nie załatwił. Jeśli trzeba kogoś przyjąć do szpitala, to jest przyjęty nawet jak nie ma miejsc – twierdzi Sebastian Jakubowicz, pielęgniarz. Ksiądz Sławomir Kokorzycki żyje życiem swoich tysiąc pięciuset parafian, z których ponad połowa jest stale bez pracy. Dlatego aktywizuje i pomaga. Często wyręcza Urząd Pracy. - Proboszcz Kokorzycki, to wielki społecznik z sercem Wołodyjowskiego – mówi Irena Siewko z Powiatowego Urzędu Pracy w Choszcznie. Najbardziej ksiądz Kokorzycki angażuje się w pomoc dla dzieci i młodzieży. Kilka lat temu wspólnie z Caritasem i pomocą społeczną zorganizował akcję dożywiania. Od tamtej pory codziennie karmi w parafialnej stołówce kilkaset osób. - U nas jest taka zasada, że dajemy jeść wszystkim, którzy chcą i tyle razy ile chcą – wyjaśnia ksiądz. Ksiądz interesuje się przyszłością najmłodszych parafian. Chce, aby, gdy dorosną mieli lepsze życie niż ich rodzice, byli pracownicy PGR-u. Dlatego przy parafii zorganizował świetlicę, gdzie dzieci i młodzież codziennie mogą spędzać wolny czas i rozwijać swoje zainteresowania. Brak wykształcenia, a w związku z tym brak pracy, to ogromny problem wśród parafian księdza Kokorzyckiego. Dlatego duchowny namawia i wspomaga finansowo tych, którzy chcą się uczyć. W ciągu dziesięciu lat z jego parafii na studia poszło blisko czterdzieści osób. - Kazał mi się uczuć, kontrolował mnie, dzięki temu zdałem maturę - Mateusz Stasia, student. - W Korytowie nie ma w sobotę i niedzielę transportu, więc odwoził nas do Szczecina – opowiada Zofia Horubowska, studentka. Wszyscy, którzy chcieliby wesprzeć księdza w jego działalności, mogą dokonywać wpłat na konto Ośrodka Wspierania Rodziny w Korytowie: PKO BP o/Choszczno 77 10204867 0000 1002 00379487

podziel się:

Pozostałe wiadomości