Pewność z natury

TVN UWAGA! 4270890
TVN UWAGA! 221074
Krzysztof Jasiński swój własny teatr założył na drugim roku studiów aktorskich. Ze swoim zespołem zjeździł cały świat zyskując międzynarodową sławę. Mimo że teatr nie miał nawet siedziby, grali w nim najwybitniejsi aktorzy, a spektakle pokazywane w katowickim Spodku miały dziesięciotysięczną widownię. Jak żyje Krzysztof Jasiński, twórca niezapomnianych telewizyjnych benefisów i niezwykłego Teatru Stu w Krakowie?

Aktorzy, którzy z nim współpracowali, czasem nazywają go mianami: "tyran" albo "wódz". - Ale też "ojciec" - zwraca z uśmiechem uwagę Krzysztof Jasiński, twórca Teatru Stu. Andrzej Grabowski, który w Stu grał wielokrotnie, uważa, że za sukcesami Krzysztofa Jasińskiego stoi zdecydowanie i pewność siebie. - Ta pewność wynika z doświadczenia i z natury - ocenia.

Grali w namiocie

Początki Teatru Stu były trudne. Jasiński ekipę zebrał wśród kolegów, gdy był na drugim roku studiów aktorskich. Próby odbywały się w oficynie na Brackiej i już pierwsze spektakle zostały nagrodzone na wielu festiwalach. Kolejnych 15 lat to nieustanne podróże po świecie i kolejne nagrody na międzynarodowych festiwalach. Teatr nie miał siedziby, dlatego Jasiński zdecydował, że będą grali... w namiocie cyrkowym.

W końcu przyszedł czas na wielki sukces - spektakl "Szalona Lokomotywa", gdzie śpiewali Maryla Rodowicz i Marek Grechuta. W Teatrze Stu zagrali najwybitniejsi polscy artyści, którzy z czasem stawali się częścią rodziny Teatru Stu - grupy przyjaciół, którzy chętnie spędzają ze sobą czas nie tylko w pracy, ale również towarzysko.

Krzysztof Jasiński pracował w teatrze tyle, że na miejscu miał nawet swoje łóżko. To tu poznawał swoje kolejne partnerki. Najgłośniejszy był jego związek z Marylą Rodowicz, najdłuższy z aktorką Beatą Rybotycką. - Tak to się wszystko działo, że tak powiem, au naturel - mówi Krzysztof Jasiński.

Czas na zmiany

Po pięćdziesięciu latach w teatrze Krzysztof Jasiński zdecydował, że czas na zmiany. - Jestem już pół-dyrektorem, bo drugą połówką jest mój następca - mówi. Dowodzenie teatrem powoli przejmuje od niego Krzysztof Pluskota, ale stary dyrektor zachował swój stołek. - Moje miejsce jest tutaj... - pokazuje na swoje krzesło na środku pokoju Jasiński. A Krzysztof Pluskota demonstruje: - Ja stoję tu, pan dyrektor siedzi tu. Jak pan dyrektor wychodzi, to ja siadam tu - żartuje Pluskota.

Jasiński wycofywanie się z teatru przeprowadza stopniowo. - Nikt nie zauważy, że mnie tam nie ma - zapowiada.

A im mniej jest go w teatrze, tym więcej Krzysztofa Jasińskiego w domu na Mazurach. To tam, w miejscowości Grom 25 lat temu kupił ziemię. Na początku miało to być miejsce ucieczki, prywatna przestrzeń, ale stało się miejscem spotkań. Przyjeżdżają tu dwie rodziny: rodzina Krzysztofa Jasińskiego i rodzina Teatru Stu. Tu trwały próby do "Zemsty", także tu na ryby wpadają Olaf Lubaszenko i Emilian Kamiński. - Spustoszenie na jeziorze sieją! - żartuje.

Reżyser drzew

Krzysztof Jasiński na Mazurach też wciąż twórczo pracuje. Jak mówi żona, tym razem reżyseruje... drzewa. Na kilkudziesięciu hektarach stworzył wspaniały kompleks parkowo-leśny. Sam zasadził kilkaset drzew, a pomiędzy nimi buduje kolejne domy. - Tu lasu nie było, tu było pastwisko. Wszystko dookoła zostało posadzone tymi "ręcami" - chwali się i oprowadza po budowlach: małym, drewnianym domku, który postawił dla żony, w którym teraz mieszkają córki, domku baby jagi o ksywie "Kreml", domku syna Jasia i odrestaurowaną, starą stodołę. - To będzie Dom Kulturalnego... przepraszam, Dom Niekulturalnego Emeryta. Tutaj wszyscy moi przyjaciele, którzy osiądą tu razem ze mną, będą mieli miejsce spotkań. Ale przede wszystkim będą się tu odbywały warsztaty teatralne - planuje.

podziel się:

Pozostałe wiadomości