Aktorzy, którzy z nim współpracowali, czasem nazywają go mianami: "tyran" albo "wódz". - Ale też "ojciec" - zwraca z uśmiechem uwagę Krzysztof Jasiński, twórca Teatru Stu. Andrzej Grabowski, który w Stu grał wielokrotnie, uważa, że za sukcesami Krzysztofa Jasińskiego stoi zdecydowanie i pewność siebie. - Ta pewność wynika z doświadczenia i z natury - ocenia.
Grali w namiocie
Początki Teatru Stu były trudne. Jasiński ekipę zebrał wśród kolegów, gdy był na drugim roku studiów aktorskich. Próby odbywały się w oficynie na Brackiej i już pierwsze spektakle zostały nagrodzone na wielu festiwalach. Kolejnych 15 lat to nieustanne podróże po świecie i kolejne nagrody na międzynarodowych festiwalach. Teatr nie miał siedziby, dlatego Jasiński zdecydował, że będą grali... w namiocie cyrkowym.
W końcu przyszedł czas na wielki sukces - spektakl "Szalona Lokomotywa", gdzie śpiewali Maryla Rodowicz i Marek Grechuta. W Teatrze Stu zagrali najwybitniejsi polscy artyści, którzy z czasem stawali się częścią rodziny Teatru Stu - grupy przyjaciół, którzy chętnie spędzają ze sobą czas nie tylko w pracy, ale również towarzysko.
Krzysztof Jasiński pracował w teatrze tyle, że na miejscu miał nawet swoje łóżko. To tu poznawał swoje kolejne partnerki. Najgłośniejszy był jego związek z Marylą Rodowicz, najdłuższy z aktorką Beatą Rybotycką. - Tak to się wszystko działo, że tak powiem, au naturel - mówi Krzysztof Jasiński.
Czas na zmiany
Po pięćdziesięciu latach w teatrze Krzysztof Jasiński zdecydował, że czas na zmiany. - Jestem już pół-dyrektorem, bo drugą połówką jest mój następca - mówi. Dowodzenie teatrem powoli przejmuje od niego Krzysztof Pluskota, ale stary dyrektor zachował swój stołek. - Moje miejsce jest tutaj... - pokazuje na swoje krzesło na środku pokoju Jasiński. A Krzysztof Pluskota demonstruje: - Ja stoję tu, pan dyrektor siedzi tu. Jak pan dyrektor wychodzi, to ja siadam tu - żartuje Pluskota.
Jasiński wycofywanie się z teatru przeprowadza stopniowo. - Nikt nie zauważy, że mnie tam nie ma - zapowiada.
A im mniej jest go w teatrze, tym więcej Krzysztofa Jasińskiego w domu na Mazurach. To tam, w miejscowości Grom 25 lat temu kupił ziemię. Na początku miało to być miejsce ucieczki, prywatna przestrzeń, ale stało się miejscem spotkań. Przyjeżdżają tu dwie rodziny: rodzina Krzysztofa Jasińskiego i rodzina Teatru Stu. Tu trwały próby do "Zemsty", także tu na ryby wpadają Olaf Lubaszenko i Emilian Kamiński. - Spustoszenie na jeziorze sieją! - żartuje.
Reżyser drzew
Krzysztof Jasiński na Mazurach też wciąż twórczo pracuje. Jak mówi żona, tym razem reżyseruje... drzewa. Na kilkudziesięciu hektarach stworzył wspaniały kompleks parkowo-leśny. Sam zasadził kilkaset drzew, a pomiędzy nimi buduje kolejne domy. - Tu lasu nie było, tu było pastwisko. Wszystko dookoła zostało posadzone tymi "ręcami" - chwali się i oprowadza po budowlach: małym, drewnianym domku, który postawił dla żony, w którym teraz mieszkają córki, domku baby jagi o ksywie "Kreml", domku syna Jasia i odrestaurowaną, starą stodołę. - To będzie Dom Kulturalnego... przepraszam, Dom Niekulturalnego Emeryta. Tutaj wszyscy moi przyjaciele, którzy osiądą tu razem ze mną, będą mieli miejsce spotkań. Ale przede wszystkim będą się tu odbywały warsztaty teatralne - planuje.