Kobiety, które oddały dzieci do adopcji

TVN UWAGA! 135710
Agnieszka, Anna, i Marzena. Różnie je wiele - choćby wiek, czy doświadczenie życiowe. Ale łączy jedno - wszystkie podjęły niezwykle trudną decyzję - oddały własne dziecko, bo nie były w stanie się nim opiekować. O tym jaką zapłaciły za to cenę opowiedziały w szczerej rozmowie reporterce UWAGI!

Pani Agnieszka urodziła swojego syna 9 lat temu. Przez pierwsze pół roku próbowała go wychowywać, ale nie dała rady, więc musiała go oddać. Ojcem chłopca jest o pięć lat starszy od niej mężczyzna, którego poznała przez Internet. Swoją wczesną ciążę kobieta tłumaczy tym, że w rodzinnym domu nie poświęcano jej zbyt wiele uwagi, więc szukała jej poza domem.- To, że oddałam to dziecko, to była jedyna słuszna decyzja jaką mogłam podjąć. Nic do niego nie czułam, ani miłości, ani nienawiści. Miałam straszne wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę nie wiedziałam co jest dobre – opowiada pani Agnieszka.Takich kobiet jak Pani Agnieszka jak w Polsce znacznie więcej. Szacuje się, że każdego roku kilkaset matek zostawia swoje dzieci po narodzinach w szpitalu, a powody takiej decyzji bywają różne.Pani Anna oddała swoje dziecko, bo konkubent, na którego utrzymaniu była wraz czwórką dzieci nie chciał kolejnego dziecka.- Nie kamuflowałam tej ciąży. Wszyscy z rodziny wiedzieli, że będziemy mieli następne dziecko. Nie miałam warunków, trochę źle było w domu, nie miałam może idealnego partnera. W domu nie było nigdy pytania, czy to będzie chłopczyk, czy to będzie dziewczynka, w ogóle nie było tematu w domu. Stwierdziłam, że nie ma tematu i wtedy właśnie się zastanawiałam, co będzie z tym dzieckiem. Gdyby powiedział „no dobra, no to urodzisz”, może bym wtedy jakoś inaczej zrobiła. Ale że nie było reakcji… Po prostu stwierdziłam, że to jest mój problem – wspomina pani Anna.Pani Marzena jest samotną matką dwóch córek. Trzecia ciąża była dla niej sporym zaskoczeniem, kobieta była wtedy bez pracy i nie dałaby rady utrzymać kolejnego dziecka. Dlatego postanowiła oddać swoją 5 letnią dziś córkę do adopcji. Jeszcze będąc w ciąży znalazła dla niej rodzinę i dziewczynka prosto ze szpitala trafiła do domu swoich adopcyjnych rodziców.- Kiedy się dowiedziałam, że jestem w ciąży, to już wtedy zastanawiałam się co mam zrobić. Warunki w jakich wówczas przebywałam i zarobki jakie na tamten dzień miałam były nierealne, żeby wychować troje dzieci i utrzymać jeszcze siebie. Ja to wszystko skalkulowałam na chłodno. Ja uważałam, że to będzie najlepsze wyjście. Powiedziałam w pracy, że chcę oddać dziecko do adopcji i znalazła się osoba, która powiedziała, że ona nie może mieć dzieci i chętnie by zaadoptowała moje, jeśli ja wyrażę na to zgodę. Część osób wyzywało mnie od wyrodnych. Ale nie można mówić, że czegoś by się nie zrobiło, jeśli się nie było w danej sytuacji - mówi pani Marzena.

podziel się:

Pozostałe wiadomości