- Miała w sobie tajemnicę, urok. To mogło znaczyć, że przed nią kariera - wspomina aktor Wojciech Malajkat. Jacek Kawalec, który studiował z Katarzyną Pawlak, podkreśla, że była zawsze uśmiechnięta, pogodna i pełna życia. - To była niesamowita dziewczyna - mówi Kawalec. Na pierwszym i drugim roku studiów aktorskich było dużo zajęć ruchowych, głównie z tańca, które ona uwielbiała. - Kaśka to było żywe srebro. Kiedy okazało się, że ma problemy z poruszaniem się... dla mnie to był szok - dodaje Kawalec.
Pawlak lubi oglądać swoje zdjęcia z młodości. Mówi o sobie "dziewczyna, która chciała być aktorką". - I nią została. Od najmłodszych lat wiedziałam, że będę aktorką, że kocham to robić - wspomina z uśmiechem.
"Mam najgorszą chorobę na święcie"
Dziś ma 55 lat. Gdyby jej życie potoczyło się inaczej, być może byłaby teraz jedną z podziwianych, wielkich aktorek swojego pokolenia. Przecież grała od dziecka, już jako uczennica szkoły muzycznej. W sumie wzięła udział w 16 filmach, serialach, etiudach szkolnych i spektaklach telewizyjnych.
Jednak choroba zaczęła pokonywać jej ciało dość wcześnie. - Mam najgorszą chorobę na święcie: stwardnienie rozsiane - mówi Pawlak. Pierwsze objawy pojawiły się już na drugim roku studiów aktorskich. - Zaczęło się od opadania, bezwładu stopy. Potem natychmiast był paraliż - wspomina matka aktorki, Halina Pawlak.
Choroba oznaczała koniec marzeń o karierze w zawodzie. Katarzynie zaproponowano, co prawda, pracę w teatrze Jaracza, jednak podjęcie jej okazało się niemożliwe. - Tam trzeba było wejść po schodach i już to było trudnością. Kasia nawet nie zaczęła tej pracy. Stwierdziła, że nie da rady - wspomina Halina Pawlak.
Radio zamiast teatru
Zamiast w teatrze, pani Katarzyna zaczęła pracę w Radiu Łódź. Dziennikarz Jan Targowski nie ma wątpliwości, że to było dla niej wybawienie. - Codziennie mogła spotykać się z ludźmi, a nie zostawać w domu rozmyślając o swojej chorobie - mówi Targowski. Trzy lata temu choroba weszła jednak w takie stadium, że jej głos musiał zniknąć z anteny. - Jednak nawet, kiedy przestała pracować, jako lektorka, wciąż do nas przyjeżdżała. Ceniła to, że mogła się z nami spotkać - mówi dziennikarka Radia Łódź, Jolanta Pawlikowska.
Dziś Katarzyna Pawlak nie ukrywa, że najbardziej brakuje jej właśnie towarzystwa.
Brakuje jej spacerów i spotkań
Zajmuje się nią dobiegająca osiemdziesiątki mama i 17-letnia córka, Julka. Pani Katarzyna ma także opiekunkę, która przychodzi do niej codziennie rano. Niestety, to zbyt mało. Kobieta potrzebuje kogoś, kto częściej mógłby wychodzić z nią na spacery.
Kolejny problem to rehabilitacja, bo NFZ nie zapewnia tyle godzin terapii, ile potrzeba. Na szczęście pani Kasi pomaga Paweł Kurczewski, rehabilitant, który poznał aktorkę ponad 30 lat temu. - Byłem akurat fizjoterapeutą w szpitalu wojskowej akademii medycznej w Łodzi, a ona do nas trafiła na oddział, jako młoda adeptka szkoły filmowej. Spotykaliśmy się systematycznie. Niedawno przeglądając codzienną prasę przeczytałem o niej artykuł. Nie wahałem się, żeby przystąpić do pomocy po starej znajomości – mówi Kurczewski.
Jeśli chcieliby państwo wspomóc panią Katarzynę, zapraszamy na jej stronę na Facebooku.