Kulisy Sławy Justyny Steczkowskiej

TVN UWAGA! 4106615
TVN UWAGA! 198986
Po wygranej walce z chorobą nowotworową męża urodziła trzecie dziecko. Jej najstarszy syn należy do najpopularniejszych nastolatków w Polsce. Ona sama pozostaje ikoną stylu i od 20 lat niezmiennie pozostaje popularna. W lipcu tego roku zaśpiewa wspólny koncert z Jose Carrerasem! Wciąż nie przestaje też elektryzować uwagi mediów bulwarowych. Plotki na swój temat Justyna Steczkowska komentuje niechętnie, ale w Kulisach Sławy robi wyjątek.

Reporter UWAGI! należy do ekskluzywnego, wąskiego grona osób, które miało okazję zobaczyć artystkę bez jednego z jej znaków firmowych, czyli gigantycznych szpilek. - Ty nawet, w domu, kiedy ściągasz buty, chodzisz na palcach! Jakbyś dalej miała szpilki! - śmieje się wizażystka, Ewa Gil, która właśnie maluje gwiazdę na koncert.

Tytan pracy

Gdy na początku lat 90 ubiegłego wieku Steczkowska rezygnowała ze studiów w Akademii Muzycznej i kariery skrzypaczki, by zostać piosenkarką i kompozytorką muzyki rozrywkowej, jej rodzice byli zrozpaczeni. Jednak opłaciło się: "Dziewczyna szamana" okazała się komercyjnym i artystycznym sukcesem. Od tamtej pory artystka nie boi się ryzyka i muzycznych eksperymentów.

Od jej znajomych i rodziny słyszymy, że Steczkowska to tytan pracy. - Justyna jest po prostu cyborgiem - uśmiecha się szwagier artystki, Misza Hairulin. - Jest osobą o niebywałej determinacji. Kariery nie zbudowała za darmo. Ta dziewczyna to czołg - dodaje brat Steczkowskiej, Paweł.

"Niech robi same petardy"

Steczkowska podkreśla, że ciągle stawia sobie nowe wyzwania. - Są premiery, są koncerty. To wymaga nieustannej koncentracji i bycia w swoim zawodzie na najwyższym z możliwych poziomów. Gdybym się nie rozwijała, nie nagrywała nowych utworów, płyt, to stałabym w miejscu i powtarzała piosenki, które już dawno nagrałam - mówi nam gwiazda.

Dlaczego jednak kolejne płyty nie powtórzyły sukcesu "Dziewczyny szamana"? – Nie umiem odpowiedzieć, na pytanie "dlaczego" - mówi dziennikarz muzyczny Marek Niedźwiecki, gdy zadaliśmy mu to pytanie. - Steczkowska to z pewnością bardzo zdolna dziewczyna, która naprawdę potrafi śpiewać. Gdybym mógł jej coś podpowiedzieć, to żeby się skoncentrowała tylko na dobrym. Żeby nie nagrywała płyt tylko po to, żeby one były. Niech robi same petardy - mówi Marek Niedźwiecki. Steczkowska komentuje to spokojnie. - Sukces nie musi być komercyjny, żeby był dobry - przekonuje.

Nie rozmawiali przez kilka lat

Paweł Steczkowski - prywatnie brat, a zawodowo producent wielu projektów Justyny i muzyk jej zespołu – namawia artystkę na zrobienie musicalu. - Ale na razie ona musi się wyśpiewać. To jest dziewczyna, która ma olbrzymi potencjał i aż za dużo talentu - przekonuje.

Brat teraz pracuje z siostrą i wspiera jej karierę, ale przed laty to właśnie on był jedyną osobą z rodziny, z którą piosenkarka była w konflikcie. - Nie odzywaliśmy się do siebie kilka lat. Nie było, o czym gadać - mówi wprost Paweł. Spór był tak wielki, że rodzeństwo nie utrzymywało ze sobą kontaktów! Żadnych efektów nie przyniosła nawet mediacja rodziców. - Wina była nas obojga - mówi dziś Steczkowska, która ostatecznie pogodziła się z bratem przy wigilijnym stole.

Plotki

Sytuacja, kiedy artystka tak opowiada otwarcie o swoim życiu prywatnym, to wielka rzadkość. Od początku swojej kariery unika skandali i obiektywów paparazzi. - Ona nie ma kochanków, nie ćpa, nie pije, nie lata po imprezach. Ma normalną, zdrową rodzinę: męża, troje dzieci, dom, ogród. Normalnie funkcjonuje - mówi Paweł Steczkowski.

Gwiazda rzadko komentuje plotki na swój temat. Choćby taką, że jej popularny, nastoletni syn uczy ją angielskiego. - To jakaś abstrakcja! Idiotyzm. Jak mogłabym 20 lat przetrwać w tym zawodzie, śpiewając z różnymi artystami i nagrywając po angielsku, nie znając tego języka?! - pyta Steczkowska. Zaprzecza też informacjom, jakoby miała zaśpiewać na ślubie bardzo popularnej pary. - Lubię Radka Majdana i panią Małgosię Rozenek i życzę im szczęścia. Ale Ave Maria można zaśpiewać w kościele, a z tego, co wiem oboje są już po ślubach kościelnych, więc nie mogłabym tego zaśpiewać. Po prostu – tłumaczy piosenkarka.

Plotkarskie portale i tzw. prasa bulwarowa nie przestają się nią jednak interesować. Ostatnie wakacje przerwała, gdy w Internecie pojawiły się zrobione z ukrycia zdjęcia jej rodziny na plaży.

Wspiera dzieci

Tym większe było zaskoczenie, kiedy trzy lata temu Steczkowska pokazała się na okładce popularnej gazety z 3,5 miesięczną córeczką.

Piosenkarka wyjaśniała wtedy, że honorarium z tej sesji przekazała na dom stowarzyszenia "Ufność" w Częstochowie, któremu groziła upadłość.

Gwiazda wciąż wspiera i odwiedza ośrodek, w którym opiekę medyczna i rehabilitację otrzymują małe, chore, porzucone lub odebrane rodzicom dzieci. Wspomina jedno z nich - Mikołaja. W łóżeczku zobaczyłam pięknego chłopca, który urodził się zdrowy, ale ojciec go tak pobił, że z dziecka zrobiła się po prostu roślina - płacze Steczkowska. - To mną wstrząsnęło. Pomyślałam, że powinniśmy wszyscy pomóc temu miejscu - dodaje.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości