Jak długo potrwa okupacja sejmu?

TVN UWAGA! 135209
Od trzech dni wraz ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi okupują sejmowe korytarze. Walczą o godność i domagają się, aby ich opiekę nad dziećmi uznać za zawód, za który otrzymuje się wynagrodzenie. Chociaż w ciągu ostatnich lat opiekunowie niepełnosprawnych protestowali już wielokrotnie, nigdy nie byli tak radykalni.

Elżbieta Karasińska, tak jak i inni protestujący rodzice od dwóch dni okupuje Sejm. 16-letnią niepełnosprawną Agatę wychowuje sama, dlatego dotkliwie odczuwa niskie świadczenia dla siebie i córki. - Same nie mamy łatwo, ale chcemy coś zrobić dla wszystkich dzieci w Polsce. My chcemy, żeby te dzieci godnie żyły. One na to zasługują – mówi pani Elżbieta. Rodziców z niepełnosprawnymi dziećmi zaprosił do Sejmu Arkadiusz Mularczyk, poseł Solidarnej Polski. I to głównie posłowie tej i innych opozycyjnych partii pojawiali się wśród protestujących. - Tutaj nie można szukać poparcia politycznego. Ja te panie poznałem już dwa lata temu, na innym proteście. Po tym pierwszym spotkaniu zaczęły się nasze kontakty częstsze – opowiada Jacek Kwiatkowski, poseł Twojego Ruchu. Protestujący zajęli korytarz tuż obok stanowiska dziennikarzy. To centralne miejsce w budynku sejmu tuż obok sali plenarnej. - To nie jest tak niezwykła sytuacja. Kiedyś, chyba pod koniec AWS-u, wdarli się bezdomni, którzy protestowali przeciwko nielegalnym eksmisjom. Takie rzeczy się po prostu zdarzają. Nas to nie dziwi. Ci ludzie są zdesperowani, oni się chwytają każdego sposobu żeby pokazać co ich boli i żeby wymusić na władzy to, co uważają, że im się należy – komentuje sytuację Jacek Czarnecki, dziennikarz radia ZET. Osią konfliktu między rządem a protestującymi jest propozycja ministerstwa polityki społecznej zakładająca wprowadzenie skali, od której uzależnione byłoby wynagrodzenie dla rodziców. - Żadnych pięciu skal. Świadczenie pielęgnacyjne, to nie są skale. I nie mają prawa być skale. Świadczenie pielęgnacyjne to jest moja równowartość mojego wynagrodzenia gdybym pracowała. Innej opcji nie przyjmujemy – mówi Elżbieta Karasińska. AKTUALIZACJA: Premier po wysłuchaniu zdesperowanych rodziców zdecydował, że jutro spotka się z nimi jeszcze raz i powie czy może spełnić ich żądania finansowe, czyli minimalną pensję krajową brutto. Rodzice nie chcą czekać z wypłatą tych pieniędzy do 2015-2016 roku. Chcą te pieniądze natychmiast. Do spotkania dojdzie jutro o godz. 18-tej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości