Krystyna Prońko urodziła się w Gorzowie Wielkopolskim, rodzice przyjechali tam z Podlasia. Jej mama śpiewała i grała na harmonii. Artystka i jej bracia kochają muzykę od dzieciństwa.
- Miała 8 lat jak śpiewała, ale chyba zaczęła jeszcze wcześniej – wspomina Piotr Prońko, brat pani Krystyny i saksofonista.
Małą Krystynę Prońko zapisano nawet do przedszkola muzycznego, później uczyła się gry na fortepianie, ale jako szkołę średnią wybrała technikum chemiczne.
- Przez jakiś czas pracowałam w laboratorium, było to laboratorium spożywcze. Do dzisiaj pamiętam jak się oznacza zawartość tłuszczu w mleku. Potem było laboratorium rolnicze i trzecie moje miejsce pracy to był sanepid, ale rzuciłem to – przywołuje artystka.
Stało się tak, bo muzyczne pasje nie pozwalały o sobie zapomnieć. Artystka zaczęła śpiewać w chórkach z Czesławem Niemenem, Skaldami i grupą Czerwone Gitary. Jako solistka występowała w zespole Koman Band, tam poznała przyszłego męża – Janusza Komana.
- Poznaliśmy się w Baku w Azerbejdżanie. Pojechałem tam na wymianę do pianisty, który się rozchorował. To był 1969 rok. Krystyna występowała tam w trio dziewczęcym. A zaiskrzyło już po powrocie ze Związku Radzieckiego – wspomina Koman.
Po 6. latach para rozstała się. Później Janusz Koman związał się z Majką Jeżowską, byłą studentką Krystyny Prońko, która wykładała na Akademii Muzycznej w Katowicach. Gdy miłość Komana i Jeżowskiej wygasły, obie panie wykonały utwór „On nie kochał nas”.
- To fajna piosenka – śmieje się Koman.
- Byłam tylko rok żoną Janusza Komana, z którym, co podkreślam, Krysia już nie była od siedmiu lat. To, że w piosence jest, że ktoś zabrał komuś męża, to jest fikcja, to nie jest nasza historia. To jest historia kobiety, która napisała ten tekst. Ona napisała swoją historię nie wiedząc, że to się trochę zgadza z naszą – opowiada Majka Jeżowska.
Ponadczasowa
- Na scenie jesteśmy 56 lat. I mogę powiedzieć, że Krystyna jest teraz spokojniejsza i coraz lepsza. Dojrzały głos jest jak stare, dobre wino, w tym sensie, że jest i wytrawny, i bardzo mocny – mówi Piotr Prońko.
- Ona zawsze miała tendencję do śpiewania rzeczy, które zostają na dłużej i wydaje mi się, że w tym jest jej siła i talent – dodaje producent i autor tekstów Andrzej Mogielnicki.
- Jest prawdziwą artystką, wobec tego, nie dotyczą ją kwestie pokoleniowe, kwestie mody. Ona zawsze śpiewała poza modą, poza swoim czasem. Pozbawiona jest pretensjonalności, nie ma w niej chęci przypodobania się, a to jest największy grzech polskiej estrady. Krótko mówiąc, jest to postać, ale jednocześnie nie ma w niej absolutnie nic, żeby się postawić na cokole. Gdyby ktoś ją postawił, to od razu by zeszła z tego cokołu, bo by się tam źle czuła – mówi Tomasz Raczek.
Krystynie Prońko przez całe życie towarzyszą psy, czworonożni przyjaciele podróżują z artystką.
- Podziwiam Krysię, bo nie wiem, czy w przyszłości będę mieć tyle siły i determinacji, żeby prowadzić busa z wielkim psem z tyłu, grać koncerty, podpisywać umowy. Ona jest kierownikiem zespołu, menagerem, marketingowcem, PR-owcem – zwraca uwagę Majka Jeżowska.
Jak Krystyna Prońko wyobraża sobie najbliższą przyszłość?
- Nie wiem, co będzie za minutę, a pan mnie pyta o przyszłość. W ogóle o tym nie myślę – śmieje się artystka.