Gdy pogotowie nie chce udzielić pomocy

TVN UWAGA! 3628933
TVN UWAGA! 3628933
Jak to możliwe, że wzywane pogotowie ratunkowe przyjeżdża dopiero po godzinie? Czy chory, prosząc o pomoc, może usłyszeć od dyspozytora, że pogotowie nie pracuje? Niestety, takie przypadki miały miejsce. W dodatku zakończyły się tragicznie, bo śmiercią pacjentów.

Prof. Paweł Bożyk założył fundację, której celem jest usprawnianie pracy pogotowia. Stało się to po śmierci jego żony, do której nie przyjechała wzywana karetka.- Żona spała dłużej niż zazwyczaj. Koło g. 9 zacząłem ją budzić. Żona powiedziała, że coś ją boli w piersiach. Ponieważ brała specjalne zastrzyki na rozcięczenie krwi, lekarz powiedział, że trzeba wzywać pogotowie. Syn zadzwonił po pomoc. Ode mnie do stacji pogotowie są cztery minuty. Minęło 20 minut, a karetki nie było. Syn zadzwonił jeszcze raz. Dyspozytorka stwierdzili, że już przyjęli zgłoszenie. Zacząłem ją reanimować. Pogotowie przyjechało po 63 minutach i stwierdziło zgon. Powołano komisję. Dyrektor winę zrzucił na dyspozytorkę – mówi prof. Paweł Bożyk, założyciel „Fundacji im. Hanki Bożyk".- Zlecenie zostało przekazane karetce, ale została ona zatrzymana w szpitalu w związku z przekazywaniem pacjenta. To jest wina dyspozytora. Została zwolniona z pracy. Błędy wynikają z natłoku wpływających informacji. Może były ważniejsze wezwania – tłumaczy Marek Niemirski, Warszawskie Pogotowie Ratunkowe.Dwa miesiące wcześniej dyspozytorzy tego samego pogotowia nie odbierali wezwań. Trwała właśnie zmiana dyżurów. W tym czasie na ulicy wykrwawił się człowiek. Pomoc przyszła zbyt późno i mężczyzna zmarł. Kliknij i dowiedz się więcej o tej sprawie. Po śmierci mężczyzny, zwolniono pięć dyspozytorek pogotowia.- Wprowadziliśmy zasadnicze zmiany. Dyspozytorzy odbierający telefony nie zmieniają się o jednej godzinie. Zmiany są podzielone, żeby rozładować zmiany stanowisk. I żeby zawsze były osoby przyjmujące wezwania. Wprowadziliśmy system monitorowania połączeń oczekujących. Uwidacznia się ilość tych połączeń. Jeżeli połączenie nie zostania odebrane w ciągu 10 – 15 sekund, zapala się na czerwono alarm. Sytuacja pokazała, że ten system musi być zainstalowany ze względu na bezpieczeństwo nasze i pacjentów – mówi Marek Niemirski.Na działanie pogotowia żalą się też mieszkańcy innych miast. W Sopocie na karetkę nie doczekała się pani Jolanta.- Zadzwoniliśmy na pogotowie, mama słabo wyglądała. To było ok. 16.30. Dyspozytor powiedział, że teraz nie ma lekarza na pogotowiu, będzie dopiero o g. 19. Potem się dowiedziałem, że pogotowie jest czynne od g. 18 i od tego jest lekarz rodzinny. Powiedziałem mu, że mama traci przytomność. Spytaliśmy się, czy chce, żeby mama umarła, a on odpowiedział, że nie może wysłać karetki. Pracuję w firmie, która zajmuje się transportem medycznym. Zadzwoniłem, byli w ciągu paru minut. Zawieźli ją do szpitala. Miała przetaczaną krew, ale jeszcze przed operacją zmarła – mówi Łukasz Gniewienkowski.Dyrektor sopockiego pogotowia uważa, że jego pracownicy postępują zgodnie z prawem. Pacjentami ze schorzeniami przewlekłymi powinien zajmować się lekarz rodzinny. Potraktowanie skandalicznego błędu dyspozytora, jako niedociągnięcia, przeraża najbardziej. Przecież pogotowie nie udzieliło pomocy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości