Emilian Kamiński obchodzi w tym roku 45-lecie pracy twórczej. Jest absolwentem warszawskiej szkoły teatralnej. Reżyseruje, gra, pisze sztuki oraz tworzy scenografie. Wspiera go żona Justyna Sieńczyłło.
- Emilian jest człowiekiem renesansu. Ciągle mnie zaskakuje. Pomimo tego, że jest tak trudny okres, to on pracuje – mówi Sieńczyłło.
Stary dom
Kamiński jest rodowitym warszawianinem. Jego rodzice prowadzili niewielki zakład krawiecki, mając nadzieję, że syn także zdobędzie intratny zawód. Dziś aktor mieszka w 120-letnim dworku z ogrodem.
- To jest taki dom, który sobie ukochałem jak byłem dzieckiem. Jak wracałem z przedszkola, czy szedłem nad Świder, to zawsze chodziłem obok zielonego domu. Jakoś się życie tak ułożyło, choć to czysty przypadek, że jestem teraz w tym domu – opowiada aktor.
- Oboje uwielbiamy zwierzęta, rośliny. Jesteśmy ogrodnikami. Natomiast Emilian ma pewien problem z odstresowaniem się, rzeczywiście wszystkim się przejmuje. Jest niesłuchanie ambitny. Myślę, że kontakt z przyrodą w tym miejscu pozwala mu trochę się odstresować. Ale w jego wypadku nie jest to najłatwiejsze, bo ma w charakterze walkę. Dopóki nie zwycięży, to się stresuje – mówi Dorota Kamińska, aktorka i siostra Emiliana Kamińskiego.
W poszanowaniu wartości
Dużą popularność Kamińskiemu przyniosły role malarza w „Szaleństwach panny Ewy” i Bociana w komediach Jacka Bromskiego.
Sam Emilian Kamiński, mówi o sobie skromnie, że jest rzemieślnikiem.
- O artyzmie może decydować tylko widz, słuchacz i odbiorca. A sam tworzący nie powinien decydować o tym, czy jest artystą, czy nie – mówi aktor.
Kamiński jest ceniony również w środowisku.
- To, co mi przychodzi na myśl, jako pierwsze, to szacunek dla tradycji i szacunek dla zasad. Dla reguł, które wpoili mu jego mistrzowie. Na, których często się powołuje, ale nie w taki nadęty, pompatyczny sposób, a raczej opowiadając pewne zabawne historie, w których jest esencja, zasady przekazywane z pokolenia na pokolenie. W naszym fachu to jest bardzo ważne, bo jeżeli nie będziemy o to dbać, jeżeli nie będziemy tego pielęgnować, to stracimy wszystko, co jest za nami, całą historię – mówi aktor i reżyser Olaf Lubaszenko.
Charytatywnie
Kamiński udziela się charytatywnie. Daje pracę nie tylko aktorom, ale i osobom niepełnosprawnym. Walczy z wykluczeniem społecznym. Przez Fundację Atut wspiera i aktywizuje dzieci z domów dziecka oraz osoby bezdomne. Rodzinna atmosfera sprawia, że Kamińscy nazywają teatr drugim domem.
- Już chyba 10 spotkań mieliśmy z bezdomnymi, takie bożonarodzeniowe, wielkanocne. Zrobiliśmy też sztukę pod tytułem „Bezdomna pasja”. Widownia po spektaklu wstała i zaczęła im bić brawo, oni zaczęli płakać, widownia też zaczęła. Ja tak stałem i zastanawiałem się, co ja mam zrobić, bo tego nie przerwę. Takie to było wzruszające – wspomina Kamiński.
Jakie są najbliższe plany Emiliana Kamińskiego?
- Chce doprowadzić do większego rozwoju szkołę, którą założyliśmy w zeszłym roku. Szkoła nazywa się KamArti. To szkoła rzemiosł artystycznych. Chciałbym rozbudować szkołę, bo brakuje fachowców. A w tym wypadku, tak jak aktorów, trzeba ich wyszkolić, wtedy mamy do czynienia z zawodowcami – wskazuje aktor.