- Na koncie mamy około 300 nagranych na płytach piosenek. Są jeszcze jakieś gościnne udziały, ale nie potrafię ich zliczyć – przyznaje Kuba Sienkiewicz, wokalista i muzyk Elektrycznych Gitar.
„Jestem z miasta”
Że są z miasta - to widać, że są zespołem - to słychać, że grają z pasją - to widać, słychać i czuć.
- Kiedy zaczynaliśmy, to większość gitar była jeszcze napędzana ropą, a myśmy zrobili Elektryczne Gitary – śmieje się Piotr Łojek, muzyk Elektrycznych Gitar. I dodaje: - Z tego, co pamiętam, to nazwa zespołu to był mój pomysł, choć są jeszcze inne wersje.
- Nazwa Elektryczne Gitary powstała sama. Któregoś dnia obudziliśmy się i przynieśliśmy tę nazwę na próbę – mówi Kuba Sienkiewicz.
Podczas koncertów zespół potrafi wytworzyć niesamowitą atmosferę.
- Pamiętam 2012 rok. Na scenę wychodzą Elektryczne Gitary, zaczynają śpiewać i wszyscy śpiewają z nimi. A jak zaśpiewali „Dzieci wybiegły ze szkoły…”, to rany Boga, ludzie śpiewali to w każdym krańcu. Atmosfera była nieprawdopodobna – wspomina Jurek Owsiak, organizator Pol'and'Rock Festival.
- To, czym różni się twórczość Kuby Sienkiewicza i Elektrycznych Gitar od chyba wszystkich autorów, jakich znam, to jest to, że ogromna część twórczości to jest coś, co do mnie przemawia. Może właśnie, dlatego, że jest to niezwykłe połączenie inteligentnych tekstów, które stawiają przed słuchaczem wyzwanie z muzyką, która wpada w ucho – mówi Rafał Sonik, przedsiębiorca i fan zespołu.
- Elektryczne Gitary to jest pewnego rodzaju fenomen. Nie pchamy się do tak zwanego show-biznesu. Jesteśmy jakby trochę z boku i jednocześnie rzadko czytamy o sobie jakieś złe opinie – cieszy się Paweł Walczak, menedżer zespołu.
Na czym jeszcze polega fenomen Elektrycznych Gitar?
- Na tym, że ten zespół od początku funkcjonuje w niezmienionym składzie. Nastąpiły oczywiście drobne korekty, ale trzon zespołu – Kuba, Piotr Łojek, Tomek Grochowalski oraz Alek Korecki są od samego początku, czyli ponad 30 lat. To są trochę Rolling Stones – uważa Walczak.
Dwa zawody
Elektryczne Gitary to indywidualiści, dla których najważniejsze jest dobre samopoczucie i przyjaźń. Większość zespołu ma swoje odskocznie - drugi zawód i pasje. Muzyka jest dodatkiem wzbogacającym życie.
- Mam pod sobą konie, osły, świnie, kurczaki, psy i to są moi kumple – mówi Aleksander Korecki, muzyk Elektrycznych Gitar.
- Wybieram się na puchar świata w rajdach na orientację. Brakuje mi tylko do wpisowego – śmieje się Tomasz Grochowalski.
- Lubię i leczenie, i granie. Jestem dwuzawodowcem i żadnej z tych dziecin nie zostawię, bo nie umiem tego zrobić – mówi Kuba Sienkiewicz, który jest lekarzem.
Na dossier Elektrycznych Gitar składają się niezliczone hity, utwory historyczne, muzyka filmowa i kontrowersyjne, ponadczasowe teksty - wszystko własnego autorstwa.
- Jak ich słyszę, to wspominam sobie nasze czasy „kilerowskie”, bo oni dołożyli do tego filmu tak dużo, że nie wiem, czy ten film byłby taki sam bez Kuby Sienkiewicza i Elektrycznych Gitar. Płyta z pierwszego „Kilera” była i złota, i platynowa – wspomina reżyser Juliusz Machulski.
- Jesteśmy trochę takim zespołem, który lata świetności ma za sobą. Ale zespół nie funkcjonuje według zasad show-biznesu, że musimy robić promocję w Pudelku albo gdzieś indziej. My nie musimy – zwraca uwagę Jacek Wąsowski, muzyk Elektrycznych Gitar.
Jakie zespół ma teraz plany?
- Nie mamy planów, koncentrujemy się na teraźniejszości. Myślimy teraz o singlu, żeby przypomnieć sobie, jak się nagrywa nowe rzeczy – kwituje Kuba Sienkiewicz.