Grażyna Brodzińska to wielka gwiazda operetki polskiej. Śpiewa na scenach oper i estradach wielu polskich miast, z niesłabnącym entuzjazmem przyjmowana wszędzie tam, gdzie zawita. Zgodnie z tradycyjną operetkową tytulaturą należy się jej tytuł diwy, od włoskiego słowa diva.- Moi rodzice śpiewali na scenie, kiedy ja byłam pod sercem mamy – mówi Grażyna Brodzińska. – Bakcyla sztuki połknęłam chyba już w tym czasie. Mama była aktorką, śpiewaczką, tancerką. I piękną kobietą – oklaski miała już na wejściu na scenę, bo olśniewała urodą. Tata był świetnym śpiewakiem, reżyserem, jednym z założycieli teatrów w Lublinie i Szczecinie.Wybór kariery był zatem przesądzony już w dzieciństwie. Swój talent poświęciła operetce. Operetka, mimo, że lata świetności ma dawno za sobą, wciąż znajduje wielu wielbicieli. Grażyna Brodzińska nie ogranicza się jednak do repertuaru operetkowego – śpiewa też na recitalach arie operowe, piosenki z musicali i znane przeboje. W całej Polsce, więc wciąż jest w drodze.- Czasem czuję się, jak żona marynarza – mówi Damian Damięcki, mąż Grażyny Brodzińskiej, aktor. – Żona wyjeżdża, a ja zostaję w domu sam.Przyjaciele małżeństwa z podziwem obserwują, jak oboje potrafią godzić tak niekomfortowe dla instytucji małżeństwa warunki z wzajemnym zrozumieniem i miłością.- Bardzo się szanują – mówi Zofia Czernicka, dziennikarka. – Praca Grażyny to praca wędrownika, praca cygańska. Trudno z taką żoną prowadzić normalne życie, a oni właśnie je prowadzą.Nie wygląda jednak na to, by to cygańskie życie Grażyny Brodzińskiej miało się rychło skończyć. W tych dniach występuje w Londynie. W kraju będziemy ją mogli znowu zobaczyć na gali sylwestrowej w Teatrze Wielkim w Łodzi.