Danuta Rinn kumpel

Danuta Rinn, zawsze żywiołowa i roześmiana, przez dziesiątki lat podbijała serca widowni. Słynne było jej poszukiwanie prawdziwych mężczyzn - orłów i herosów. Dziś schorowana mieszka w Domu Aktora w Skolimowie, ale na samotność nie narzeka. Otacza ją grono wiernych przyjaciół.

Danuta Rinn zanim zaczęła śpiewać, chciała zostać aktorką. - Mama twierdziła, że nie mam warunków, żeby zostać aktorką. Mówiła, że jestem kurdupel. Ale w końcu wyskoczyłam na scenę – wspomina Danuta Rinn. Swoją karierę rozpoczęła w latach 60. Śpiewała wtedy w duecie ze swoim ówczesnym mężem Bogdanem Czyżewskim. - Wyobrażałam sobie, że spędzę życie w Krakowie. Będę grać w teatrze, ale poszłam w świat – opowiada. ---obrazek _i/danka/1.jpg|prawo|Danuta Rinn zawsze tryska dobrym humorem--- To było jej drugie małżeństwo. Gdy ich związek się rozpadł, rozpadł się także duet. On zniknął z wielkiej estrady, ona stała się mega gwiazdą. - Mówię oczywiście o mężach na papierku – śmieje się piosenkarka. Jej poszukiwanie prawdziwych mężczyzn - orłów i herosów, stało się słynne. Czy ich znalazła? – Gdybym znalazła, pewnie z którymś bym została. Danuta Rinn na polskich scenach radziła sobie bardzo dobrze. - Tylko na własne życzenie nie zrobiła światowej kariery. Nie chciała się uczyć obcych tekstów. Potworny z niej leń – śmieje się Włodzimierz Korcz. ---obrazek _i/danka/2.jpg|prawo|”Gdzie te chłopy są...?”--- Danuta Rinn nie tylko dobrze czuła się na scenie, ale także w otoczeniu swoich przyjaciół. Często organizowała dla nich przyjęcia, na które ściągało pół Warszawy. - Kończył się koncert i szło się do Danuśki – dodaje Korcz. - Lubię ludzi. I myślę, że przez to oni też mnie lubią – wyjaśnia Rinn. Rinn, jak sama się przyznaje, lubi także wódkę. - Bardzo lubiłam wypić dobrą, zimną wódkę z lodówki, gęstą. Swoimi czasy piłam fantastycznie. Zakładali się ze mną o to duzi pijacy, kto pierwszy padnie. No i padali – opowiada piosenkarka. Karierę sceniczną przerwała dopiero choroba. - Ja nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, że jestem chora – mówi i dodaje, że najlepszym lekarstwem na wszystko jest pogoda ducha. - Trzeba się śmiać – wyjaśnia Danuta Rinn. I śmieje się często. Z powodów zdrowotnych musiała jednak przenieść się do Domu Aktora w podwarszawskim Skolimowie. Pytana, czy gdyby mogła, zmieniłaby coś w swoim życiu, odpowiada bez zastanowienia. - Nie. Wolałabym być tylko zdrowa. W Skolimowie przekonała się także o sile przyjaźni. - Może nie dorobiłam się wiele. Ale przyjaciół mam fantastycznych – mówi Rinn. - Bo Danusia jest kumpelą – wyjaśnia Michał Bajor. Zobacz także:Dwója z matmy, rock i wolnośćŻycie i śmierć BeksińskiegoChodź, pomaluj mój światZmienna EdytaUrban przeciągnięty za uszyCzarny AniołRosiewicz, spóźnialski perfekcjonistaTurnaua pasje utajoneMatka, pisz dalejVioletta Villas - Nigdy wam się nie zmienię ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości