Pan Michał tego dnia był u znajomej na urodzinach. Zaraz po godzinie 22.00 sąsiedzi wezwali policję skarżąc się, że za ścianą jest zbyt głośno. Policjanci aresztowali pana Michała.- W domu było cicho, powiedziałam policjantom, żeby zostawili go w spokoju – mówi Anna Szymańska, znajoma pana Michała. – oni go jednak zabrali, pojechał w samej marynarce i spodniach.Przed zatrzymaniem pan Michał został przebadany w szpitalu, lekarz nie stwierdził obrażeń, była godzina 1.25 w nocy.- Kiedy zajechałem na policję skuto mnie w kajdanki, policjant pchnął mnie na krzesło – wspomina emeryt. – Powiedziałem, że jestem po zawale, że nie można mnie bić, bo mam rozrusznik serca. Nie prowokowałem, a wylądowałem na ścianie, dostałem ciosy w tył głowy i w żebra.O godzinie ósmej rano z komendy pana Michała zabrało pogotowie. Tym razem lekarze w szpitalu odmówili przeprowadzenia obdukcji, ale pacjenta zatrzymali na sześć dni w szpitalu.Michał Wycech nie jest jedyną osobą, której lekarze odmówili przeprowadzenia obdukcji po tym, jak pacjent przyznał się, że był pobity na komisariacie.Rzecznik Policji w Wyszkowie, podinsp. Tomasz Marcinkiewicz na pytanie, co takiego stało się, że Michał Wycech wprost z komendy trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami odpowiedział jedynie, ze zatrzymany skarżył się na bóle i zawroty głowy. Wykluczył też możliwość pobicia przez policję.Pan Michał udał się do prywatnego gabinetu. Lekarka stwierdziła m.in. utratę dwóch zębów i liczne obrażenia. Ślady po pobiciu widoczne były pięć centymetrów od rozrusznika serca. Te pięć centymetrów prawdopodobnie uratowało życie panu Michałowi.Michał Wycech złożył doniesienie do prokuratury o pobiciu. Policjanci również złożyli doniesienie, w którym napisali, że zostali przez emeryta obrażeni.