Brutalne porwanie

- Gdyby mnie nie znaleziono przez najbliższe 10 godzin, to prawdopodobnie bym umarł – mówi syn lidera zespołu Bayer Full, Sebastian Świerzyński, którego rok temu porwano. Dziś rozpoczął się proces mężczyzny oskarżonego o uprowadzenie 19- letniego chłopaka.

To było jedno z najbardziej brutalnych porwań ostatnich lat. Bandyci zakuli Sebastiana w kajdany i pozostawili w stodole daleko od ludzi. Cudem przeżył. Od tamtej pory kilkakrotnie był nękany przez oprawców. Ostatni raz grozili mu cztery dni temu. - Chodzi o przyszłość moich synów. Mam ochronę, bo nie wiem, co tym bandytom do łba strzeli – mówi Sławomir Świerzyński, lider Bayer Full. Z czterech porywaczy tylko jeden zasiadł na ławie oskarżonych. Jednak najbliższa rodzina daje mu alibi. - Mam pretensje do Sebastiana. Dlaczego wskazał mojego syna, który przebywał za granicą w tym czasie? – pyta się matka oskarżonego. Sebastian jest jednak pewny, że to właśnie ten mężczyzna był jego oprawcą. - On twierdzi, że był w Niemczech, ale ja go widziałem w Polsce. Jest to na pewno ta osoba, która uczestniczyła w moim porwaniu – powiedział Sebastian. Sprawa sądowa to nadzieja dla całej rodziny Świerzyński, że skończy się koszmar i zastraszanie. Dziś Sebastian pierwszy raz stanął oko w oko ze swoim oprawcą. Kolejny raz zeznał, że Mariusz C. go porwał. - Był tą drugą osoba bez kominiarki – powiedział sądowi Sebastian. Na dzisiejszej rozprawie biegły przedstawił wyniki analizy zapachowej wskazujące na to, że Mariusz C. nie był w Niemczech lecz na miejscu przestępstwa. Siedmiu świadków utrzymuje natomiast, że w tym czasie oskarżony był w za granicą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości