20-letni Paweł cierpi na autyzm i porażenie mózgowe, wymaga specjalnej opieki i regularnego podawania leków. Jednak kilka miesięcy temu ojciec alkoholik zabrał go z ośrodka opiekuńczo-wychowawczego do domu. Dzięki temu mężczyzna pobiera 1500 zł na opiekę nad synem. Większość z tych pieniędzy przepija. Podczas alkoholowych ciągów ojca, chłopiec jest zaniedbany, brudny i głodny. Troszczą się o niego jedynie sąsiedzi.- Siedziałam tydzień temu z mamą w domu. Paweł dostał ataku. To nie był pierwszy raz. Zeszliśmy na dół. To, co zobaczyłam, było dla mnie szokiem. Ojciec siedział pijany z winem. Dziecko siedziało na tapczanie obsikane, głodne. Nie wytrzymałam i wzięłam Pawła do siebie - mówi Kalina Lewandowska, sąsiadka Pawła.Matka Pawła kilka lat temu zaginęła bez śladu. Po kilku miesiącach poszukiwań policja odnalazła ją w Warszawie. Ale kobieta stwierdziła, że nie chce mieć nic wspólnego z rodziną i odmówiła powrotu do domu. Reporter UWAGI! odnalazł ją w centrum stolicy, wśród bezdomnych zamieszkujących okolice dworca centralnego.Paweł mógłby wrócić pod fachową opiekę, gdyby pracownicy pomocy społecznej wystąpili do sądu o odebranie ojcu praw do syna i umieszczenie chłopca w ośrodku na czas postępowania sądowego. Ale urzędnicy nie skorzystali z tej procedury.- W kwietniu wystąpiłam do sądu o wyrażenie zgody na umieszczenie Pawełka w domu pomocy społecznej. W czerwcu wystąpiłam do sądu, aby ojciec nie był jego opiekunem. Jak nie mam postanowienia, to nic nie mogę zrobić, nigdzie go nie zabiorę – wyjaśnia Elżbieta Dalmata, p.o. kierownik Miejsko Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Reczu.Sąd w Choszcznie zwlekał dwa miesiące z rozpatrzeniem wniosku o umieszczenie Pawła w ośrodku pomocy społecznej. W końcu czerwca sędzia zdecydowała, że Paweł ma zostać z ojcem alkoholikiem.- Nie mogę powiedzieć, dlaczego sąd podjął taką decyzję, bo obowiązuje mnie tajemnica. Mogę gwarantować, że to postępowanie jest prowadzone należycie, wszystkie czynności są wykonywane na bieżąco - mówi Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.Eksperci zajmujący się pomocą społeczną nie potrafią zrozumieć zachowania urzędników w sprawie Pawła. Podkreślają, że ważniejsze od procedur jest zdrowie osób upośledzonych umysłowo.Paweł spędził w ośrodkach szkolno-wychowawczych ponad połowę życia. Po raz pierwszy trafił tam w wieku sześciu lat, po kolejnych incydentach z pijanymi rodzicami. Pod opieką wychowawców chłopiec usamodzielnił się, potrafił się ubrać, sam spożywał posiłki.- Paweł na początku był zdiagnozowany jako dziecko upośledzone w stopniu umiarkowanym. Wymagał karmienia. Później to się zmieniło dzięki pracy, jaka była wykonywana w ośrodku. Paweł stał się bardziej samodzielny. Przerwanie nauki było związane z decyzją rodzica - mówi Mariusz Bazan, dyrektor Ośrodka Szkolno - Wychowawczego w Niemieńsku.Paweł wciąż jest pod opieką ojca a o chłopca dbają sąsiedzi. Ale po interwencji UWAGI! urzędnicy ponownie złożyli wniosek o umieszczenie go w ośrodku. W najbliższych dniach sąd ma zdecydować, czy koszmar niepełnosprawnego chłopca dobiegnie końca.