Artur Barciś nie tylko gra w filmach, serialach i teatrze, ale także reżyseruje i pisze. Znany jest m.in. ze „Znachora”, serialu „Miodowe lata” i uwielbianego programu dla dzieci Okienko Pankracego. Jako jedyny aktor zagrał we wszystkich – oprócz ostatniej – częściach Dekalogu Krzysztofa Kieślowskiego.
- On się w ogóle nic nie zmienił, wiem, że mijają lata, jesteśmy innymi ludźmi, a on cały czas w środku ma takiego chłopczyka. To jest najcudowniejsze, co może być w człowieku. On cały czas nosi w sobie, coś takiego czystego, pięknego i szczerego – mówi aktorka Anna Dymna.
„Przygotowany w 100 procentach”
Aktor, w środowisku artystycznym, znany jest z perfekcyjnego przygotowania do pracy.
- Natomiast zdaje sobie też sprawę, że teatr i sztuka to są trochę zjawiska z pogranicza życia towarzyskiego. I gdyby grał codziennie, od do, tak jak to zostało wyreżyserowane, to byłoby to nudne. Nie byłoby w tym życia. A w Arturze jest dużo życia i żywiołu – chwali Artur Andrus.
- On lubi, żeby wszystko było do końca poukładane i tak, jak pan Bóg przykazał. Natomiast gra się z nim wspaniale. Jak dobrze zagrało się z nim scenę, to mówi, że trzeba powtórzyć, bo kubek stał po lewej stronie, a w poprzedniej scenie po prawej. I Beba, jego żona montażystka, będzie krakała przez całą emisję odcinka, że to jest niedobrze i nikt nie będzie patrzył na nas, że dobrze zagraliśmy, tylko na kubek – śmieje się aktor Cezary Żak.
Artur Barciś od 34 lat jest szczęśliwym mężem Beaty Barciś, wielokrotnie nagradzanej montażystki. Doczekali się dwojga wnucząt.
- Uwielbiam jego żonę Becię. To jest osoba, która kultywuje rodzinne spotkania. On jest bardzo zaprzyjaźniony ze swoimi wnukami. Kiedy mówi o swoim wnuku, to się wzrusza na granicy rozpłakania się – mówi Joanna Kurowska.
Dzieciństwo
Barciś dorastał pod Częstochową.
- Tata pracował, jako magazynier na kolei w Częstochowie, a mama, jako kasjerka. Mieliśmy też kawałek pola, bardzo wiele rodzin żyło w ten sposób. Trochę się dorabiało, a oprócz tego pracowaliśmy w polu. Wszystkie wiejskie dzieci muszą pracować w polu. Głównie pasałem krowy, co było potwornie nudnym zajęciem. Zdarzało mi się, że czytałem jakaś książkę i byłem tam, gdzieś z Tomkiem u źródeł Amazonki, albo na Czarnym Lądzie i nagle się orientowałem, że jest już ciemno, a krowy nie ma – wspomina Barciś.
Piękne wspomnienia z dzieciństwa ma też Franciszek Barciś, syn aktora.
- Kiedy byłem małym dzieckiem i coś przeskrobałem, to on nigdy na mnie nie krzyczał. Nie wybuchał, nie złościł się. Zawsze podchodził do problemu rzeczowo i spokojnie. Nawet bym wolał, żeby nakrzyczał na mnie i spuścił emocje, a on nie, zawsze spokojny. Zawsze chciał porozmawiać i dotrzeć do setna problemu. Wydaje mi się, że trochę kumuluje emocje, żeby potem wypuścić je na scenie albo przed kamerą.
Nowa rzeczywistość
Jak Artur Barciś przeżył ostatnie miesiące bez grania?
- Lekko nie było, bo przyzwyczaiłem się, że gram codziennie. Nagle, niemalże z dnia na dzień, wszystko zostało odwołane. Ale też nie jestem człowiekiem, który będzie siedział i płakał. Zawsze sobie coś wymyślę – mówi aktor i dodaje: Żona podsunęła mi wierszyk pod tytułem „Apel profilaktyczny” pana Szymona Marhwiaka. Nagrałem, czytałem i okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Obejrzało to 6 mln ludzi. Potem była prośba, żeby namówić seniorów do zostania w domu, bo seniorzy jakoś nie bardzo tego wszystkiego słuchali. I napisałem wiersz z punktu widzenia dziecka, żeby wnuczek wytłumaczył dziadkowi i babci, żeby jednak zostali w domu. To również okazało się bardzo chętnie oglądane. Pojawiły się następne prośby i tak zaczęło się pisanie wierszyków.
Forum
Artur Barciś od lat ma stały kontakt z fanami. Jeszcze zanim stało się normą, że znane osoby prowadzą profile w mediach społecznościowych, on założył forum, na którym regularnie odpowiada na pytania wielbicieli.
- Spotyka się z osobami, które go znają, które chciałyby go poznać. Robi to wszystko osobiście. Jest fajnym, dobrym człowiekiem i czułym na krzywdę ludzką – mówi Artur Wojciechowski, administrator forum Barcisia.
Barciś uważa, że dobrze wybrał drogę zawodową.
- Jestem tym, kim chciałem być, czyli aktorem. Spełniam się w tym zawodzie. Odczułem to już bardzo dawno. Wchodzę na scenę i chyba umiem to robić. A to, czy zagrałem tą najważniejszą role… na pewno nie. Wręcz mam wrażenie, że ta najważniejsza rola jest jeszcze przede mną. Bardzo bym chciał grać do końca życia – kwituje.