Przepisy Andrzeja Polana znajdziecie na stronie Dzień Dobry TVN >
Andrzej Polan jest doskonale znany widzom Dzień Dobry TVN. Spotkania z nim są pełne energii i doskonałej kuchni. Cieszy się dużą sympatią i widzów, i prowadzących.
Jednak Polan jest gwiazdą nieco wbrew sobie. Nie ma cech charakteru celebryty i osoby występującej na czerwonym dywanie.
- Jest niezwykły, jest perłą wśród ludzi, a w show-biznesie to już w ogóle. On jest po prostu bardzo dobrym człowiekiem – podkreśla Małgorzata Ohme, przyjaciółka Andrzeja Polana.
- Sądzę, że nie da się Andrzeja nie lubić, kiedy się go ogląda na antenie, kiedy opowiada o swoich potrawach, jak coś dobiera, jak się z tego cieszy. Widać pasję, widać, że ktoś nas nie okłamuje. Andrzej jest sobą i pokazuje, że kocha gotować – chwali piosenkarka Beata Kozidrak, znajoma Andrzeja Polana.
Wolbrom
Zanim Andrzej Polan pojawił się w Warszawie i telewizji rozwijał swoją kulinarną pasję w Polsce i we Włoszech. Jego kulinarna przygoda zaczęła się w Wolbromiu, w małym miasteczku w Małopolsce, skąd pochodzi.
- Gotował od zawsze. Pamiętam, jak mu zazdrościłam, kiedy w podstawówce opowiadał, że potrafi przewrócić naleśniki na drugą stronę w powietrzu – wspomina Marzena Wierzbicka, przyjaciółka z młodości.
- A ja pamiętam jego zdolności krawieckie. Którego razu przyszedłem rano do szkoły po moich urodzinach i dostałem uszytą przez niego koszulkę. Była przepiękna, miałem ją przez 20 lat – przywołuje Krzysztof Augustowski, przyjaciel z młodości.
- Jest nie tylko człowiekiem sukcesu. Jest też człowiekiem spełnionym. Po prostu kocha, to, co robi. To jest człowiek z pasją – zaznacza Wierzbicka.
Polan po maturze ukończył studium nauczycielskie. Był dobrze zapowiadającym się pedagogiem nauczania początkowego. Nie podjął jednak pracy w wyuczonym zawodzie. Miał zrobić karierę w turystyce. Wygrał nawet konkurs na kierownika domu wczasowego. W Zakopanem zaczęła się jego profesjonalna przygoda w kuchni.
- Zamiast kierownikiem za biurkiem, stałem się kucharzem, osobą sprzątającą, kierowcą i zaopatrzeniowcem. Te wszystkie zawody, które były tam rozłożone po ludziach, spoczęły na mnie – opowiada Polan. I dodaje: - Jak gościom z Wolbromia nie smakowało, to od razu zgłaszali do mojej mamy: „Danusia, co ten Andrzej robi?”. Tutaj zaczęło się dziać w głowie tak, że zacząłem tworzyć, łączyć. Pierwszą rzeczą, którą bardzo zaskoczyłem moich gości i siebie samego również, były placki z gotowanych ziemniaków, do tego duszona wołowina w sosie i duża ilość brusznicy. Tym zaimponowałem na cały Wolbrom. Później, co przyjeżdżali ludzie, to się pytali o to.
„Pracowity i skromny”
- To nie jest typ fightera. Myślę, że Andrzej odnosi sukcesy, dlatego, że spotyka na swojej drodze ludzi, którzy są w stanie dostrzec jego wyjątkowość i talent. Jest bardzo pracowity i uczciwy w tym, co robi. W różnych momentach potrafi podejmować zaskakujące i odważne decyzje – mówi Małgorzata Ohme.
- Jest osobą skromną, bardzo pracowitą i bardzo solidnie stąpa po ziemi. Wie, czym pachnie gastronomia. To jest ważne, że to nie jest właściciel restauracji, który sobie wymyślił, że będzie miał restaurację, tylko jest to zawodowiec – uważa kucharz Robert Sowa.
Depresja
W końcu, po latach pracy dla innych, Andrzej Polan został restauratorem. Od 2019 roku jest właścicielem dwóch lokali. Niestety, pandemia i niemal roczne zamknięcie gastronomii złamały Andrzeja. W jednym z wywiadów ujawnił, że chciał popełnić samobójstwo i choruje na depresję.
- Pandemia zabiła mnie, zupełnie nie wstydzę się tego, że chodzę na regularne spotkania i leczę się u psychiatry. Moja głowa już inaczej by tego nie pociągnęła. A jakby nie pociągnęła, to nie byłoby mnie na tym świecie – przyznaje. I wyjaśnia: - To, że się uśmiecham, jak jestem w nagraniach, to jak was spotkałem… cieszyłem się, ale przy tym, ile siedzi we mnie bólu wewnątrz, to tylko ja wiem. Wiedzą to jeszcze moi ludzie, bo potrafię się do nich rozpłakać i powiedzieć: „Ja już więcej nie dam rady tego robić”. A jeśli chodzi o kieszenie? Puste, jak cholera.
Jak długo Andrzej Polan będzie musiał się odbudowywać?
- Do końca życia i mówię to zupełnie szczerze.
- Myślę, że Andrzejowi Polanowi najbardziej dzisiaj brakuje przestrzeni do bycia potrzebnym innym. Brakuje mu wewnętrznego poczucia „jestem ważny, potrzebny”. Ale myślę sobie, że fajnie byłoby, gdyby przy nim był ktoś bliski, ktoś, kto, by go w tym wszystkim wspierał – zaznacza Małgorzata Ohme.
A sam Andrzej Polan, czego sobie życzy?
- Marzeniem jest, żebym pracował, żył i był. Ja wiem, że wszyscy tak mówią, ale ja tak chcę. Dziękuję za każdy dzień, że jest. Marzeniem jest też, żeby wyjść z mieszkania i zamieszkać w małym domku, gdzie będzie ogród. Choć to marzenie ściętej głowy – kwituje Polan.