Dobre dzieciństwo
Piotr Trojan ma 36 lat, pochodzi z Tarnowskich Gór.
- Dzieciństwo kojarzy mi się z moim pokrytym azbestem blokiem, parkiem, strumykiem. To był dobry czas. Rodzice posłali mnie i moich braci do szkoły muzycznej. Mój brat buntował się, krzyczał na ojca, rozwalał skrzypce, na których grał. Ja byłem inny, mój bunt nastał dużo później, wyrażał się głównie w teatrze – wspomina Piotr.
Teraz aktor mieszka w Warszawie, mieszka tu też jego przyjaciółka z Tarnowskich Gór. W Liceum byli nierozłączni. - Piotr w liceum to same superlatywy - inteligentny, sympatyczny, elokwentny, zabawny. Jak czegoś nie umiał, nadrabiał autoprezentacją. Łączył ludzi. Jak robił imprezę, przychodzili na nie wszyscy, nawet najwięksi outsiderzy, wszyscy go lubili – opowiada Danuta, przyjaciółka Piotra. I dodaje: - Nie interesowała nas szkoła, tylko wszystko wokół niej np. teatr.
Okres szkolnego teatru, to czas pierwszych wyróżnień Piotra Trojana.
- Pamiętam pierwszą recenzję w lokalnej gazecie, gdzie redaktor opisując mój monodram według Aleksandra Watta napisał: „Rewelacja”. Zostawiłem to na biurku, widziała to moja mama, brat i byli naprawdę dumni – opowiada Trojan.
Szkoła filmowa
Po maturze Piotr dostał się łódzkiej szkoły filmowej, gdzie wykonał ogromną pracę - pokonał śląski akcent, wadę wymowy i brak pewności siebie. Po szkole dostał angaż w łódzkim Teatrze Nowym, a po zdobyciu głównej nagrody w konkursie szkól teatralnych, przyszło zaproszenie do Warszawy.
- Reżyser Szymon Kaczmarek zaproponował, żebym zagrał Jezusa. Wiedziałem, że to wybitny teatr, czułem, że cała Warszawa będzie mówić o tej roli. Po czasie przypomniałem sobie powiedzenie mojej babci: „Człowiek myśli, pan Bóg kryśli” – śmieje się Trojan.
Spektakl szybko spadł z afisza. Aktor został w Warszawie bez mieszkania, pieniędzy i stałego angażu. Żył bardzo skromnie, nieraz bez grosza przy duszy.
- Młodzi aktorzy, znajomi ze szkoły filmowej zjeżdżali się do Warszawy i wspieraliśmy się. Początki nie są łatwe. Możliwe, że wytrzymałem dzięki nim – zastanawia się Piotr Trojan.
Nie było propozycji aktorskich, więc Trojan napisał scenariusz, skończył kurs reżyserii w szkole Andrzeja Wajdy i wyreżyserował etiudę, w której zagrał główną rolę.
- Nie szło mi w aktorstwie, a nie chciałem odpuścić sztuki i filmu więc wróciłem do szkoły. To było fajne, bo odkrywałem w sobie, że mam talent. Tu mnie ktoś doceniał, chwalili mnie – wspomina.
Kiedy robił swój film pojawiła się rola Tomasza Komendy. I wszystko się zmieniło.
- Piotrek ma w sobie coś ujmującego i przekonującego. Na pozór wydaje się niepewny, wstydliwy, a myślę, że jest osobą, która doskonale wie, czego chce – mówi aktorka Iwona Bielska.
Dwie role, dwie nagrody
W końcu talent Piotra Trojana został dostrzeżony.
- W środowisku aktorskim są wręczane nagrody za odkrycie roku. Często, dla reżyserów castingów te „odkrycia” to aktorzy znani już od dawna. To była tylko kwestia czasu, kiedy Piotr dostanie scenariusz dopasowany do niego – podkreśla ?? reżyserka castingów.
Trojan wdarł się przebojem na sam szczyt, co potwierdziły dwie główne nagrody na festiwalu filmowym w Gdyni.
- Szukałem kogoś, kto jest szczery wewnętrznie, prawdziwy i do kogo poczuję sympatię – podkreśla Jan Holoubek, reżyser filmu „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”. I dodaje: - Ciarki na plecach miałem już na zdjęciach próbnych, gdy Piotr spotkał się z Agatą Kuleszą. Nie miałem wątpliwości, że to on i to właśnie ten duet. Zdarzało się, że ludzie płakali widząc ich sceny, na planie.
- Pamiętam, jak go strofowałam na planie. Mówiłam, że nie może płakać na planie cały czas, że musi sięgać także po inne środki ekspresji, a potem zderzały się nasze sceny i sama płakałam i nie potrafiłam tego zatrzymać – przyznaje Agata Kulesza.
Jak plany ma teraz Piotr Trojan?
- Chciałbym teraz napisać swój własny pełnometrażowy film. Wiem, z czym to się wiąże, ale jestem przekonany, że jak spadać to z wysokiego konia. Chcę opuścić swoją kolejną strefę komfortu. Na planach filmowych czuję się teraz bezpiecznie. Czas na kolejny etap, krok do przodu – deklaruje aktor.