Reporterzy dotarli do kilku pism, w których były już dyrektor departamentu gier Marek Oleszczuk jest informowany o możliwości obchodzenia prawa przez branżę hazardową. Chodzi o wykorzystanie luk w przepisach umożliwiających branży wstawienie w charakterze automatów o niskich wygranych maszyn umożliwiających wysoki hazard.Dzięki temu w Polsce możliwy był niekontrolowany rozwój branży, zwiększanie zysków przy płaceniu stosunkowo niskich podatków. O nieprawidłowościach informowana była również dyrektor Anna Cendrowska, od 2006 roku zastępca dyrektora departamentu Służby Celnej, odpowiedzialna za nadzór nad rynkiem hazardowym.– Cendrowska jak i inni pracownicy ministerstwa uczestniczyła w szkoleniach, gdzie w 2006 roku demonstrowano sposób działania maszyn. Wszyscy wiedzieli o nieprawidłowościach – mówi informator UWAGI!Anna Cendrowska do dzisiaj jest zastępcą Jacka Kapicy, bliskiego współpracownika premiera Donalda Tuska. Obecnie Kapica odpowiada za wprowadzenie w życie nowych przepisów likwidujących automaty o niskich wygranych. Uchwalono je po ujawnieniu powiązań i lobbingu polityków Platformy Obywatelskiej na rzecz korzystnych dla branży rozwiązań prawnych.– Nie znalazłem takich dokumentów, o jakich pan mówi – powiedział w rozmowie z reporterem UWAGI! Kapica.Dopiero po podaniu odpowiednich sygnatur i dat wpływania pism do ministerstwa urzędnicy przyznali i przesłali redakcji kopie dokumentów potwierdzających prawdziwość korespondencji. Dokumenty zdobyte przez UWAGĘ! nie były prezentowane podczas przesłuchań prowadzonych przez komisję śledczą ds. afery hazardowej. Posłowie nie pytali o ich treść podczas przesłuchań Anny Cendrowskiej i Jacka Kapicy.Sama Anna Cendrowska w przesłanym TVN oświadczeniu stwierdza, że informowała swoich przełożonych o zawartych w korespondencji wątpliwościach. Jednak kierownictwo departamentu według Cendrowskiej uznało, że brak jest podstaw do działań interwencyjnych.Także Marek Oleszczuk, do 2006 roku dyrektor departamentu gier w telefonicznej rozmowie z UWAGĄ! przekonywał, że za jego czasów rynek działał normalnie, a nieprawidłowości zaczęły się po jego odejściu z ministerstwa.W 2007 roku na polskim rynku było zarejestrowanych 38 tysięcy automatów do gry. Rok później 50 tysięcy, aby na początku 2009 roku osiągnąć liczbę przekraczającą 75 tysięcy jednorękich bandytów. W 2008 roku przez automaty o niskich wygranych przepłynęło około 8,5 miliarda złotych - tyle gracze wrzucili do maszyn, a statystycznie ponad 80 procent tej sumy wróciło do grających w charakterze wygranych, zapewniając branży około 20 procentowy dochód.To, że na polski rynek wprowadzono automaty wysokohazardowe wykorzystując istniejące luki w przepisach i aktywny udział naukowców badających automaty potwierdzają pierwsze ustalenia prokuratury. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku ujawniła, że z kilkudziesięciu zbadanych do tej pory automatów żaden nie spełnia warunków polskiej ustawy.– Wszystkie w świetle orzeczeń naszych biegłych można uznać za maszyny wysokohazardowe – stwierdził w rozmowie z TVN Janusz Kordulski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.Zarzuty przedstawiono już naukowcom legalizującym automaty. Z korespondencji, jaką dysponuje redakcja UWAGI! wynika, że nawet wszystkie automaty wprowadzane na polski rynek mogą być nielegalne.