Błędne leczenie i zła diagnoza spowodowały, że 9- letni Dawid Michałowski nie może się samodzielnie poruszać i jest zupełnie uzależniony od pomocy innych. - Dawid tak funkcjonuje jak mi sił wystarczy. Znoszę go na rękach, wnoszę na plecach, z trzeciego piętra to 80 schodów – mówi mama Dawida. Kalectwo chłopca to efekt fatalnej pomyłki lekarza, który nie rozpoznał wrodzonej łamliwości kości i na kilkanaście tygodni włożył mu obie nogi w gips. Sądził, że chłopiec cierpi na chorobę Perthesa, czyli uszkodzenie stawów biodrowych. Całe leczenie za pomocą gipsu trwało prawie rok. - Cztery razy miał wkładane nogi w gips. Za każdym razem na sześć tygodni, potem dwa tygodnie bez, i następne sześć tygodni – opowiada Małgorzata Michałowska. – W czasie tej przerwy między jednym gipsem a drugim nie miał żadnej rehabilitacji. Zakładanie gipsu gwałtownie przyśpieszyło odwapnienie kości spowodowane wrodzoną wadą. Efektem tego błędnego leczenia była wtórna osteoporoza. To, że leczenie Dawida gipsami było nieprawidłowe i poważnie mu zaszkodziło w walce z wrodzoną łamliwością kości potwierdza także lekarka z Centrum Zdrowia Dziecka gdzie chłopiec trafił na rehabilitacje po wyjęciu nóg z gipsu. - On został skazany na wózek inwalidzki. To jest efekt nieprawidłowego leczenia – tłumaczy sytuację chłopca dr Elżbieta Jelonek z Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Lekarz odpowiedzialny za pomyłkę w diagnozie i fatalne skutki leczenia Dawida nie ma sobie nic do zarzucenia. - To tak wynikało, że jest to choroba Perthesa – tłumaczy się lekarz i dodaje – Wyszło jak wyszło. W postępowaniu lekarza dziwi też to, że stawiając diagnozę choroby Dawida nie wziął pod uwagę, że ojciec chłopca jest chory na wrodzoną łamliwość kości. Dawid samodzielnie może zrobić tylko parę kroków. – Chodzę tak sobie powolutku, przy ścianie, ale już po chwili zaczynają mnie boleć nogi – mówi Dawid. Chłopiec i jego mama mają cały czas nadzieję, że kiedyś Dawid będzie mógł chodzić samodzielnie.