Wtorek został przez reportera UWAGI! przywieziony do Fundacji Nero prawie rok temu, bo to właśnie stąd dostaliśmy sygnał o tym, że porzucony pies przebywa przy bardzo niebezpiecznym skrzyżowaniu i nie daje się złapać. Okazało się, że faktycznie był bardzo nieufny i sprytny. Próby oswojenia go i zabrania zajęły całą jesień i początek zimy. Udało się dzięki wytrwałości i pomocy zaprzyjaźnionych fachowców od opieki nad zwierzętami. - Tutaj czuje się doskonale, jest władcą. Narzuca wszystkim psom swoją wolę. Próbowałam z nim chodzić do lasu, ale nie chce. Jest tylko na podwórku. Wyjście za płot powoduje paraliż, pies sztywnieje – mówi Jadwiga Wiśniewska, Fundacja Nero. Podczas realizacji reportażu o Wtorku pomogliśmy też innemu psu, który koczował w lesie kilkaset metrów dalej i był już w bardzo złym stanie. Zajęła się nim Fundacja Wzajemnie Pomocni, gdzie dostał imię Bastek. - U Bastka świetnie, bo ma dom. Co się wydawało już niemożliwe. Sporo osób dowiadywało się o niego po pierwszym programie, jednak nikt się nie zdecydował. Po drugim w wakacje, zobaczyła go rodzina mieszkająca w Niemczech. Pani powiedziała, że zobaczyła Bastka i wiedziała, że to jest pies dla niej – mówi Izabella Szmurło, Fundacja Wzajemnie Pomocni. - Oglądaliśmy reportaż o Wtorku. Bastek był pokazany w ostatnim odcinku. Było mi go żal. Jechaliśmy na urlop, więc parę dni musiał na nas poczekać. Jak go zobaczyłam, nie spodziewałam się, że jest w takim stanie. Ale ani przez chwilę nie pomyślałam, że go nie wezmę. Bardzo się uspokoił, chociaż na podwórku jest nerwowy. Bardzo boi się rowerów i dzieci grających w piłkę. Może biły go dzieci… Bardzo się cieszymy, że go mamy – mówi Sylwia Wolf. Wtorkowi i Bastkowi udało się pomóc. Znalazły schronienie i opiekę. Niestety, tysiące innych porzuconych psów nie mają tyle szczęścia. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt każda gmina w Polsce musi opracować program opieki nad bezdomnymi psami. We Włocławku obowiązki te powierzono miejskiemu schronisku. Jego pracownicy nie zawsze potrafią sobie z nimi poradzić. Przez kilka tygodni nie udało im się złapać psów błąkających się w okolicy cmentarza. - Psy te przebywają tu od kilku miesięcy. Schronisko było kilka razy, ale bez efektu pozytywnego czyli złapania ich – mówi Aleksandra Wiśniewska, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we Włocławku. - Przyjechali i wysiedli z samochodu. Nie mieli ze sobą sprzętu, ani pomysłu. Twierdzili, że jak się zbliżają do psa, to ten ucieka - mówi Katarzyna Chrzanowska, Cmentarz Komunalny we Włocławku. - Proszę mi wierzyć, zrobiliśmy wszystko, żeby podjąć to zwierzę. Nie udało się – tłumaczy Zbigniew Marcinek, dyrektor Schroniska dla Zwierząt we Włocławku. Włocławskie schronisko nie poradziło sobie z kilkoma bezdomnymi psami. Znacznie gorzej jest w Broku. Po ulicach miasta od lat błąkają się bezdomne psy. Same są narażone na niebezpieczeństwo, ale też stwarzają zagrożenie. Mieszkańcy Broku, z którymi rozmawialiśmy, zwracali uwagę na niekompetencję i lekceważący stosunek urzędników odpowiedzialnych za bezdomne zwierzęta. Błąkającego się psa spotkaliśmy nawet pod urzędem gminy. Brok jest jaskrawym przykładem urzędniczej nieudolności w rozwiązywaniu kwestii bezdomności psów, ale wiele innych gmin również narzeka na nałożone im ustawą obowiązki. Posłowie jednak nie zamierzają się ugiąć i szykują kolejne zmiany. - Ja się nie spodziewam cudów w pierwszym roku obowiązywania prawa. Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat gminy zrozumieją problem, zwłaszcza, że zaczniemy czipować psy – mówi Katarzyna Śliwa-Łobacz, współpracownica Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt / Fundacja Mondo Cane. Przypomnij sobie historię Wtorka, psa ze skrzyżowania:Wtorek ze skrzyżowaniaWtorek. Czy da sobie pomóc?Czy Wtorek pozwoli sobie pomóc?