Tam, gdzie dbają o zwierzęta

TVN UWAGA! 3634622
TVN UWAGA! 138757
Tutaj każdego bezdomnego zwierzaka traktuje się z największą troską, bez oglądania się na koszta i czas pracujących za darmo osób. Wolontariusze z Azylu Cichy Kąt w Tarnowskich Górach ratują życie skatowanym i wydawałoby się pozbawionym już szans na przeżycie zwierzętom. Dla każdego "azylanta" szuka się nowego domu tak długo, aż uda się go znaleźć.

Azyl dla zwierząt Cichy Kąt 18 lat temu założył Ryszard Smyła. Przez wiele miesięcy prosił władze Tarnowskich Gór o ziemię na budowę schroniska. W końcu stracił cierpliwość. Przekonał żonę, by zlikwidować książeczkę mieszkaniową, kupić ziemię i pobudować domki dla bezpańskich zwierząt. Azyl nie ma umowy na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami z miastem. Głównym źródłem jego utrzymania jest 1 procent podatku, który Cichy Kąt zbiera dzięki uprzejmości fundacji Viva! Akcja dla zwierząt. Nie ma zatrudnionych, pracują tylko wolontariusze. Tak jak następca Ryszard Smyły Krzysztof Mikołajczyk. - To nie jest praca, tylko przyjemność – mówi Krzysztof Mikołajczyk, wiceprezes Stowarzyszenia Przyjaciół Bezpańskich Zwierząt Cichy Kąt. – Spotykają się tutaj ludzie, którzy kochają zwierzęta. Koszty utrzymania azylu i wszystkich azylantów są wysokie, bo tu leczy się każdego psa i kota. W ubiegłym roku na 80 psów, które trafiły do Azylu tylko dwa uśpiono. Wolontariusze nie poddają się nawet w beznadziejnych na pierwszy rzut oka przypadkach. Lekarz weterynarii Adam Morawiecki od sześciu lat ratuje psy z Cichego Kąta. - Rozsądek mówi mi czasem, że powinniśmy pozwolić odejść psu, ale ludzie z Cichego Kąta mówią wtedy, że trzeba spróbować – mówi Adam Morawiecki. – I wiele razy okazywało się, że mieli rację i psa udawało się uratować. Adam Morawiecki leczy zwierzęta ”po kosztach”. Ale leki czasem kosztują nawet kilka tysięcy złotych. Jak mówi Anna Walczakowska, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Bezpańskich Zwierząt Cichy Kąt, gdy trzeba ratować i leczyć zwierzęta, na koszty nikt uwagi nie zwraca. Wolontariusze dbają o to, by psy raz adoptowane już nigdy do Azylu nie wróciły. Krzysztofowi Mikołajczykowi w ubiegłym roku udało się znaleźć rodziny dla ponad 60 psów. A te, które wciąż są w schronisku wspierają finansowo internauci z całego świata. Dziś wirtualnych opiekunów nie mają tylko dwa psy – Gruzełek i Dum Dum. Ten ostatni swoje imię zawdzięcza swojemu nieszczęściu. Ktoś postrzelił go z broni palnej, na szczęście narządy wewnętrzne nie zostały uszkodzone. Jest już po operacji. Na pewno będzie chodził, ale czeka go długie leczenie i rehabilitacja. - Pracujemy nad psychiką piesków, nad tym, żeby się nie bały ludzi – mówi Krzysztof Mikołajczyk. – Nie znamy ich historii, możemy się tylko domyślać, co przeszły. Przez rehabilitację w Cichym Kącie przeszła Szansa, kilkuletni owczarek niemiecki. Kiedy trafiła do Azylu ważyła o połowę mniej, niż psy jej rasy. Na głowie miała ranę po uderzeniu tępym narzędziem. Teraz ma już nowy dom i wygląda tak, że nikt nie domyśliłby się, co przeszła. - Czasem tylko, gdy usłyszy jakiś hałas, coś nagłego się stanie obok niej, jest zaniepokojona – mówi Marta Skrodzka, nowa pani Szansy. – Takiemu psu trzeba poświęcić więcej uwagi. Jeśli ktoś ma na to czas, to zabranie psa ze schroniska będzie dla niego bardzo dobrą decyzją. Do końca roku Azyl Cichy Kąt musi zostać przeniesiony w nowe miejsce, bo wokół niego rozpoczęła się budowa osiedla domków jednorodzinnych. Władze Tarnowskich Gór przekazały Azylowi uzbrojoną działkę. Wolontariusze proszą o pomoc – nie tylko sponsorów i firmy budowlane, ale każdego, kto może pomóc w budowaniu nowych boksów dla psów. O biuro dla siebie będą się martwić dopiero wtedy, kiedy psy będą bezpieczne na nowym miejscu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości