Ta sól nie jest przeznaczona do żywienia ludzi!

TVN UWAGA! 137071
W wynajmowanym mieszkaniu w bloku w Kłodawie, tuż obok kopalni soli mieści się na papierze firma, dzięki której „afera solna” przez lata nie wyszła na jaw. W razie kontroli zakładów fałszerzy, ci ostatni pytani skąd biorą surowiec mówili, że sól nabywają w firmie „Aga” z Kłodawy. Problem w tym, że należącą do współwłaściciela „Amasolu” firmę zarejestrowano w innym województwie - poza zasięgiem kontrolerów. Sól trafiająca do wędlin, czy chleba była w rzeczywistości odpadem z produkcji chloru.

Siedem lat temu fałszerze byli o krok od wpadki. Dziwne pochodzenie soli, która trafiała do serów w centralnej Polsce odkrył bydgoski Urząd Kontroli Skarbowej. - W 2005 roku, w trakcie prowadzonych wtedy postępowań kontrolnych, inspektorzy ujawnili okoliczności, które mogły świadczyć o tym, że sól wypadowa jest stosowana jako sól spożywcza. Przekazaliśmy wszystkie zgromadzone informacje do właściwych naszym zdaniem organów ścigania, czyli do prokuratury – powiedział Bartosz Stróżyński, Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. - W 2005 roku prokuratura umorzyła wątek związany z narażeniem konsumentów na takie niebezpieczeństwo. Natomiast w 2006 roku zakończono postępowanie w przedmiocie podejrzenia oszustwa ze sprzedażą jako soli spożywczej soli technicznej. W obu przypadkach podstawą umorzenia stanowiła ocena, iż brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego - mówi Jan Bednarek, Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy. Oszuści działali dalej. Dopiero nasze dziennikarskie śledztwo i wejście do zakładów fałszerzy Centralnego Biura Śledczego przecięły proceder, dzięki któremu właściciele firm zarobili dziesiątki milionów złotych. - Ogłosiliśmy zarzuty pięciu osobom. Są to właściciele firm zajmujących się handlem solą. Zarzuty dotyczą postępowania, które polegało na sprzedawaniu soli wypadowej jako soli spożywczej, jako produktu spożywczego, w którym soli wypadowej nie ma – powiedziała Magdalena Mazur-Prus, Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Podczas dziennikarskiego śledztwa przeprowadziliśmy badania fałszowanej soli na Politechnice Łódzkiej. Prócz charakterystycznych dla soli wypadowej siarczanów, w jednej z próbek znaleźliśmy rakotwórczą saletrę potasową. Badania próbek zabezpieczonych przez CBŚ w zakładach fałszerzy potwierdziły obecność rakotwórczych substancji, ale w ilościach, które nie zagrażały ludzkiemu zdrowiu. Zarówno prokuratura jak i Sanepid stwierdziły ostatecznie, że nie ujawnią ani listy odbiorców fałszywej soli, ani produktów, które powstały z jej dodatkiem. Argument był jeden: może to zaszkodzić polskiemu rynkowi spożywczemu. Szef wielkopolskiego Sanepidu wielokrotnie podkreślał, że sól wypadowa dla ludzi nie była szkodliwa, a produkty, do których ją dodano, są takie jak te, do których produkcji użyto soli spożywczej. - To, że ta sól trafiała do żywności jest sprawą absolutnie naganną i jest to naruszenie prawa. Jak będą jakiekolwiek podstawy , to te produkty zostaną wycofane z rynku. Ja tych podstaw nie dostrzegam - powiedział Andrzej Trybusz, Wielkopolski Inspektor Sanitarny. Po naszej rozmowie dyrektor Sanepidu przyznał dziennikarzom, że swojej rodzinie nie dałby jednak do zjedzenia soli odpadowej. Tymczasem kolejne dziwne wieści nadeszły do nas z Ministerstwa Rolnictwa. Główny Inspektor Weterynarii rozesłał do wszystkich powiatowych weterynarzy kontrolujących artykuły spożywcze pismo, które wywołało u nich głębokie zdziwienie. - To pismo czytane wprost oznacza, że zakład po wykonaniu badań właścicielskich, bez badań urzędowych może używać soli wypadowej do produkcji środków spożywczych, a inspektor musi dopuścić taki produkt do wprowadzenia do obrotu, mimo że nie spełni on wymagań dla soli jadalnej. Należałoby całą zabezpieczoną niejadalną sól po prostu wycofać z obrotu i przeznaczyć ją do tego, do czego ona jest przeznaczona czyli do posypywania dróg – mówi powiatowy lekarz weterynarii. - Ten dokument jest nam znany. Zdaję sobie sprawę, że można niektóre słowa odczytywać inaczej. My stoimy na stanowisku, że do momentu wyjaśnienia sprawy, ta sól jest zatrzymana. Jeżeli potwierdzi się fakt fałszowania dokumentacji, my nie pozwolimy wprowadzić jej na rynek – mówi Jarosław Naze, z-ca Głównego Lekarza Weterynarii. To, czego nie rozumie Główny Inspektor Weterynarii tłumaczy Hanna Mojska z warszawskiego Instytutu Żywności i Żywienia. - Sól wypadowa nie jest żywnością, nie jest przeznaczona do żywienia ludzi. Jest odpadem – mówi Hanna Mojska, Kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Chemicznego Żywności Instytut Żywności i Żywienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości