Strażnik miejski przed każdym sklepem z dopalaczami

TVN24: Niemal codziennie dochodzi do nowych zatruć dopalaczami. Czy można z nimi skutecznie walczyć? W Bydgoszczy radni uchwalili zakaz wprowadzania ich do obrotu. Co jednak zanim zapis wejdzie w życie? Na nogi postawiono straż miejską, by nękała sprzedawców dopalaczy.

Patrol straży miejskiej stoi przed każdym sklepem, który sprzedaje niebezpieczne używki. Strażnicy m.in. kontrolują młodych ludzi, którzy udają się po dopalacze. - W trzech przypadkach strażnicy miejscy rozpytali młode osoby, które kręciły się wokół tego sklepu. Chciały wejść, ale zrezygnowały na widok strażników - mówi Arkadiusz Bereszyński ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy. I podkreśla, że to działanie prewencyjne.”Szkodliwe powinno być zakazane” W Bydgoszczy sprzedawcy mogą się spodziewać się nie tylko ciągłej obecności straży miejskiej, ale też częstszych kontroli. Z każdej praktycznie strony. Ich działalności już przygląda się nadzór farmaceutyczny, sanepid, urzędy skarbowe i celne. Władze Bydgoszczy postanowiły nękać sprzedawców do czasu aż sprzedaż dopalaczy będzie zakazana przez stosowne przepisy. Same też postanowiły zrobić w tym kierunku krok - bydgoscy radni podjęli uchwałę zakazującą wprowadzania dopalaczy do obrotu. Teraz czekają na to, by wojewoda kujawsko-pomorski sprawdził, czy jest zgodna z prawem. - Co szkodliwe, szczególnie dla młodych ludzi powinno być zakazane - argumentuje Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy. Źródło: TVN24Czytaj więcej na tvn24.pl!

podziel się:

Pozostałe wiadomości