Główny Inspektor Sanitarny zdecydował w sobotę o wycofaniu produktu o nazwie Tajfun i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują. W ogólnopolską akcję obejmującą ponad tysiąc takich punktów zaangażowano kilkuset inspektorów sanitarnych oraz blisko 3 tys. policjantów. Wiceminister w poniedziałek uczestniczy w inauguracji roku akademickiego Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Pytany przez dziennikarzy, czy nie obawia się pozwów ze strony przedstawicieli firm handlujących dopalaczami, odpowiedział, że spodziewa się takich spraw, ale jest przekonany, że nawet w przypadku procesów, sądy będą rozstrzygały biorąc pod uwagę, czemu dopalacze służą, a nie co deklarują handlarze. Opinia publiczna oczekuje takiego zdecydowanego działania. Mówienie, że jest to produkt kolekcjonerski, a tak naprawdę zachęcanie i pokazywanie, do czego on służy i jak go używać, to jest jedna wielka lipa - ocenił wiceminister. Rapacki zaznaczył, że jego resort i służby mu podległe, przede wszystkim policja, od samego początku uczestniczą w tej wojnie (z handlarzami dopalaczy - PAP). Jak dodał, od dawna były prowadzone kontrole punktów sprzedaży. Na tyle, na ile przepisy prawne pozwalały, ograniczaliśmy możliwości rozwojowe tych firm - powiedział. Dodał, że obecnie niezbędne są legislacyjne rozwiązania, które pomogą wyeliminować sklepy z dopalaczami z rynku. Podkreślił, że w tym tygodniu Rada Ministrów ma się zająć projektem Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie. (PAP) ali/ abr/ gma/