W sobotę do Karoliny Włodarczyk, właścicielki sklepu z dopalaczami, tak jak do innych takich punktów w Polsce, przyszedł inspektor GIS. Nakazał wycofanie z obrotu wyrobu o nazwie Tajfun, nakazał zaprzestania działalności wszystkich obiektów, w których dokonywano obrotu dopalaczami. Kobieta decyzji nie przyjęła. - Pokazano mi tylko skserowaną taką decyzję, nie była podbita oryginalnie, nie była też podpisana. Tej decyzji nie dostałam. Urząd Sanitarny (inspektor GIS - red.) stwierdził, że nie dostanę go, ponieważ odmawiam przyjęcia tej decyzji - powiedziała. - W decyzji było napisane, że mam wycofać produkt Tajfun i produkty podobne. Tylko, że nikt nie potrafi nam powiedzieć, co to jest Tajfun i co to są produkty podobne - dodała.Kary się nie boi Włodarczyk postanowiła nie kończyć prowadzonej przez siebie działalności. - Nie zamknęłam sklepu, ponieważ nie prowadzę sprzedaży środka Tajfun, a na moje pytanie, co to jest Tajfun i jemu podobne, nie uzyskałam odpowiedzi. (...) Nie było napisane, co mamy właściwie wycofywać ze sprzedaży i dlaczego mamy zamykać sklep - tłumaczyła.Więcej na tvn24.pl!