- Jestem nauczycielem od 10 lat. Z ogromnym żalem muszę powiedzieć, że w polskiej szkole trudno znaleźć nauczyciela, który ma autorytet – mówi Tomasz Bartczak. - Teraz nauczyciel jest osobą, która przychodzi do pracy. Uczniowie stykają się z nią, ale niekoniecznie się jej boją – uważa Agnieszka Bączkowska, nauczycielka. Te słowa potwierdzają sami uczniowie. - Zdarzają się sytuacje, kiedy w nauczyciela rzucana jest butelka. Wyzwiska. Nauczyciel zwykle ignoruje takie zachowania. Może się boi, a może nie ma siły z tym walczyć – opowiada Adam. W styczniu w Gimnazjum w Miastku, kilku wagarujących uczniów wyciągnęło z zajęć nauczyciela muzyki. Na korytarzu pełnym kamer doszło do regularnej bójki. - Nie widzę tu swojej winy. Jestem ofiarą. Gdybym powiedział, że się boję uczniów, to chyba nie powinienem pracować w szkole. Uczniów się nie boję. Ale obawiam się młodzieży agresywnej, która jest bardzo mocno zdemoralizowana. Nigdy nie jestem w stanie przewidzieć, jak się lekcja skończy – przyznaje Zdzisław N., nauczyciel. Wcześniej w szkole dochodziło już do aktów agresji. - Była sytuacja, że grupa uczniów groziła nauczycielom. Proponowali, żeby wyjść ze szkoły i się z nimi policzyć. Grożono zniszczeniem samochodu, spaleniem go, przebiciem kół – mówi Kazimierz Kowalewski, dyrektor gimnazjum w Miastku. Również w trakcie lekcji uczniowie lekceważą swoich wychowawców. - Otrzymaliśmy zgłoszenie od pokrzywdzonej nauczycielki, że podczas zajęć języka angielskiego uczniowie Zespołu Szkół nr 4 w Ostrołęce zachowują się bardzo niepoprawnie. Rzucają chusteczkami, papierami, używają obraźliwych słów, straszą. Próbują stworzyć sytuację, którą później przy zdecydowanej reakcji nauczycielki nagrają i wyemitują na stronach internetowych – powiedział Dariusz Wesołowski z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce. Na początku marca kilku uczniów trzeciej klasy z Gimnazjum w Ostrołęce zostało przesłuchanych przez policję. Od pięciu miesięcy regularnie gnębili nauczycielkę języka angielskiego. Nie słuchali jej, rzucali w nią papierami, a nawet straszyli rosyjską mafią. - Chłopcy tego żałują i cała klasa chce się poprawić. To był przypadek, bo kolega chciał rzucić drugiemu paczkę chusteczek, a trafił w panią – twierdzi Paweł. - Może źle nas zrozumiała. Ona nie jest Polką. Może gdyby była Polką, to byśmy się dogadali – mówi Kamil. Nauczycielka nie chce rozmawiać o konflikcie z uczniami. Nie przyjęła ich przeprosin. Nadal prowadzi zajęcia w klasie. Lekcje obserwowane są przez wicedyrektor szkoły. Nauczyciele za brak autorytetu obwiniają system. Według nich uczniowie mają więcej praw niż nauczyciele. Młodzież natomiast zarzuca pedagogom niesprawiedliwe ocenianie, rutynę i brak kompetencji. - Każdy normalny uczeń wymaga od nauczyciela tego, że jak przyjdzie rano do pracy to po to, żeby być tam dla uczniów, żeby przekazać im wiedzę, żeby im pomóc z problemami, a nie rozsiąść się przy biurku, wziąć sobie gazetę, olać lekcje, później wziąć dla „picu” do tablicy i postawić jedynkę - uważa Marcin.