- Dopalacze to jedna z licznych głów hydry o nazwie ”używki”. Trzeba dostrzec całość tego obrazu. - stwierdził Wróbel, pedagog i dyrektor I Społecznego LO w Warszawie. - Piwo, miękkie narkotyki czy dopalacze, wszystko działa według tego samego mechanizmu. - dodał nauczyciel. Zdaniem Wróbla, odpowiedzią na obecne zagrożenie jest ”straszenie”. - Trzeba pokazywać indywidualne przypadki osób, które zostały poszkodowane przez dopalacze i w ten sposób zniechęcać do ich brania - uważa pedagog. Według Wróbla, sama edukacja młodych nie da rezultatu. - Ludzie chcą ”wspomagaczy” w szerokim sensie, czy to będzie piwo, narkotyk czy dopalacz - dodał. Odmienne zdanie prezentował były minister zdrowia w rządzie SLD. - Potrzebna jest dobra i rzetelna edukacja co do zagrożeń jakie niosą z sobą substancje psychoaktywne - stwierdził Balicki. - Chciałbym aby samo straszenie było skuteczne, ale tak nie jest - dodał minister. Według Balickiego, źródłem całego problemu z dopalaczami jest restrykcyjny zakaz posiadania i używania wszystkich narkotyków. - Za ostra polityka wymierzona w jedne używki powoduje pojawienie się następnych. - uważa Balicki. - Już lepiej byłoby, aby młodzi ludzie palili marihuanę, jest o wiele bardziej bezpieczna niż dopalacze, których skład przeważnie jest nieznany - dodał.Więcej na tvn24.pl!