Czy zwierzętom z Korabiewic uda się pomóc?

TVN UWAGA! 3621365
TVN UWAGA! 137592
Trawa i torebki foliowe - to zamiast karmy miały w żołądkach martwe psy, które wraz z Fundacją Viva i Pogotowiem dla Zwierząt odkryliśmy na terenie zapomnianego przez urzędników schroniska w Korabiewicach. Badania lekarskie wykonane po naszym pierwszym reportażu na ten temat wykazały również, że psy były chore i konały w potwornych cierpieniach. Dziś wracamy do Korabiewic. Tamę panującemu tam okrucieństwu miał postawić anonimowy sponsor. Jednak po wyjeździe naszej ekipy właściciel ponownie zamknął bramy placówki, a szumnie zapowiadane plany odbudowy nasuwają więcej obaw niż nadziei na poprawę losu zwierząt.

Miesiąc temu razem z wolontariuszami z organizacji prozwierzęcych reporter UWAGI! odkrył dramatyczne warunki w zapomnianym przez urzędników dawnym schronisku dla zwierząt w Korabiewicach. Zwierzęta były chore, nie karmione, a te, które padły, zakopywane były tuż obok swoich boksów. Sekcja zwłok zamówiona przez wolontariuszy była wstrząsająca: psy padły z głodu, a w ich żołądkach znajdowały się torebki foliowe i trawa. Pierwszy reportaż ujawnił bezradność miejscowych urzędników, którzy cofnęli zgodę na prowadzenie schroniska i... uznali problem za rozwiązany. Po emisji materiału wojewoda mazowiecki powołał sztab kryzysowy, który miał znaleźć ratunek dla zwierząt pozostawionych na prywatnym terenie. - Na dzień dzisiejszy zwierzęta karmę mają zapewnioną. Wodę mają zapewnioną. Działania podejmiemy jak najszybciej. - opowiada Michał Staniak, wójt gminy Puszcza Mariańska. Niestety oprócz pojawienia się na oficjalnej naradzie, urzędnicy nie zrobili nic w kierunku rzetelnego rozwiązania korabiewickiego dramatu. - Na dzień dzisiejszy nie mam nic do powiedzenia - mówi Bogusław Piątek z Prokuratury Rejonowej w Żyrardowie. Dramatyczną sytuację schroniska miał opanować anonimowy dobroczyńca, który rzekomo z własnych pieniędzy miał zakupić karmę dla zwierząt i lekarstwa. W rozmowie z reporterem UWAGI! nie zgodził się na pokazanie swojej twarzy, a nawet ujawnienie nazwiska, ale zapewnił o chęci współpracy ze wszystkimi, którzy chcą ulżyć w cierpieniu korabiewickim psom. Wkrótce po rozmowie z naszym dziennikarzem interesująca się od lat Korabiewicami ---ramka 21696|prawo|--- Fundacja Viva otrzymała pismo z informacją, że pomocy w ratowaniu zwierząt w tym schronisku ma teraz udzielać Fundacja REO. Ma ona siedzibę tam, gdzie firmy tajemniczego sponsora, a na co dzień zajmuje się upowszechnianiem odnawialnych źródeł energii. Viva zaś według tego pisma ma natychmiast wstrzymać zbieranie pieniędzy na psy w Korabiewicach. Okazało się, że Fundacja REO udostępnia subkonto, na które zbierane są pieniądze na zwierzęta. Jednak, jak informuje nas Ministerstwo Spraw Wewnętrznych fundacja nie występowała z niezbędnym wnioskiem o wydanie pozwolenia na przeprowadzenie zbiórki publicznej. Mimo to od kilku dni właśnie w ten sposób zbierane są przez nią pieniądze między innymi za pośrednictwem nowej strony internetowej. W ostatnią sobotę naszemu reporterowi udało się przełamać niechęć Marka Suławko i wejść na teren dzikiego schroniska w Korabiewicach. Jako członek naszej ekipy weszła też lekarka weterynarii, która oceniła stan zwierząt. - Koty trzymane są w małym baraku. W potwornym smrodzie. Część jest zamknięta w klatkach. Bez dostępu do światła - komentuje sytuację Małgorzata Mikuła. To na pewno nie koniec naszego zainteresowania schroniskiem w Korabiewicach i przebywającymi tam zwierzętami. Już wkrótce ponownie wrócimy do tego tematu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości