Czy skończy się gehenna koni?

TVN UWAGA! 3633250
TVN UWAGA! 3633250
Barbarzyńsko traktowane konie z gospodarstwa w Poznaniu czeka lepszy los, bo po wielu nieskutecznych kontrolach urzędnicy zdecydowali się wreszcie odebrać je właścicielowi. Ale czy zawsze konieczna jest obecność telewizji, by pomóc zwierzętom?

Gospodarstwo mieści się na obrzeżach Poznania. To spory kawałek ziemi, który z zewnątrz przypomina wielkie śmietnisko. Właściciel trzyma tam krowy i konie. W przerażających warunkach, o czym od dawna alarmowali działacze organizacji broniących zwierząt. Skutkowało to wielokrotnymi inspekcjami, ale w ślad za nimi nie poszły żadne działania. Zwierzęta nadal cierpiały, a agresywny gospodarz czuł się bezkarny. Reporterka UWAGI! pojechała do tego gospodarstwa w towarzystwie działaczy z Pogotowia dla Zwierząt i Fundacji Tara. Na terenie posesji trwała kolejna inspekcja weterynaryjna, w asyście policji. Zachowujący się agresywnie gospodarz nie pozwolił wejść ani działaczom ani ekipie UWAGI!, w końcu jednak wpuścił jednego z wolontariuszy. - Zwierzęta w stercie obornika, bałagan, wokół przedmioty, o które zwierzęta mogą się pokaleczyć – mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. – Nie ma tam warunków dla zwierząt. Tak jest od lat.---ramka 18170|prawo|--- Tym razem policjanci zabezpieczyli zwierzęta jako dowody rzeczowe, i właściciel nie może się ich pozbyć. Działacze z Pogotowia dla Zwierząt i Fundacji Tara postanowili wystąpić o odebranie mu zwierząt. Tego samego dnia wieczorem do reporterki UWAGI! zadzwoniła kobieta, która pracowała kiedyś w tym gospodarstwie. W nocy ona i jeszcze kilka innych osób, które także tam pracowały, anonimowo, bo boją się gospodarza - ich zdaniem nieobliczalnego – opowiedziały o tym, jak traktował zwierzęta. - Była tam klacz z urazem kręgosłupa, leżała, nie jadła, było widać, że cierpi, a on powiedział ”nabroiła, to niech zdycha” – mówi kobieta, która pracowała w gospodarstwie. – Jeden z koni na głos syna właściciela zaczynał nerwowo tupać, nabrzmiewały mu żyły na klatce piersiowej, pocił się – było widać, że się potwornie boi. Syn gospodarza jest wicekomendantem Oddziału Terenowego Stowarzyszenia im. 7. Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich. Jeden z koni jego ojca brał udział w centralnych obchodach Święta Wojska Polskiego w Warszawie w 2009 roku. O tym, w jakich warunkach trzyma zwierzęta jego ojciec nie chce rozmawiać, bo uważa, że są świetne. Na szczęście innego zdania był dyrektor Wydziału Rolnictwa Urzędu Miasta w Poznaniu Jan Stachowiak. Po tym, jak właściciel gospodarstwa zignorował kolejne zalecenie poprawy warunków zwierząt podjął w końcu decyzję o czasowym odebraniu mu zwierząt. Fundacja Tara i Pogotowie dla Zwierząt zaoferowały już wykonanie na własny koszt obdukcji weterynaryjnych. Ich propozycja na piśmie wpłynęła do urzędu miasta w Poznaniu. W urzędzie wszczęto postępowanie administracyjne w sprawie złego traktowania zwierząt przez gospodarza. Procedura ma potrwać trzy tygodnie. Równolegle swoje postępowanie prowadzi poznańska prokuratura. Jeśli zeznania świadków uzna za wiarygodne, to sprawa o znęcanie się nad zwierzętami trafi do sądu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości