Osada w Maszkowicach jest jedną z większych romskich miejscowości w Polsce. Mieszka tam ponad dwieście osób. To tak zwani Romowie górscy, osiedleni tu przymusowo w czasach PRL. Kiedyś pracowali przy budowie dróg- dziś większość utrzymuje się ze sprzedaży złomu. Tylko jedna osoba ma szansę na legalne zatrudnienie- kilkunastoletnia dziewczyna równolegle z nauką w szkole handlowej ma praktykę w sklepie. Pozostali mieszkańcy osady- mimo szkoleń za unijne środki- nie pracują. – Widzi pan ten dom? Jestem tynkarz, brukarz… Sam go zbudowałem. My potrafimy pracować, ale nikt nas nie zatrudni. Ludzie boją się nas - mówi jeden z mieszkańców.
Przepraszamy weselników
Mieszkańcy osady żyją bardzo biednie. Nie ma tu łazienek, toalety są polowe. Niektórzy Romowie skarżą się że głodują. –Trzeba się ograniczać nawet z chlebem da dzieci. Proszę, moja lodówka jest pusta. Dziecko prosiło bym zrobiła mu kanapkę. Nie zrobiłam, bo nie miałam z czego- mówi kobieta, której mąż przebywa w areszcie w związku z bójką z uczestnikami orszaku weselnego. Sami Romowie o tamtych wydarzeniach mówią : „chcemy przeprosić orszak weselny, państwa młodych. Wiemy, że to dla nich był wyjątkowy dzień. Bardzo ich przepraszamy, my z Maszkowic , z wioski romskiej”.
Dziecięca wioska
W osadzie mieszka kilkadziesięcioro dzieci. Z obecnością w szkole, zwłaszcza wśród starszych dzieci bywa różnie. Andrzej Szczerba, jeden z dwóch asystentów romskich przyznaje, że dzieci z piątej – szóstej klasy niechętnie chodzą do szkoły. Dodaje, że asystent romski niewiele osiągnie jeśli nie będzie miał wsparcia rodziców.