„Przestępcy ze skarbówki”

TVN UWAGA! 163323
„W roku 2010 moja firma Nexa miała przychody w wysokości 340 mln zł, zatrudniała 184 osoby i wpłaciła do budżetu za lata 2009-2010 blisko 10 mln zł podatku. Panie prezydencie, dzisiaj moja firma nie zatrudnia nikogo” – ten dramatyczny apel do Bronisława Komorowskiego umieścił w sieci Stanisław Kujawa. Mężczyzna twierdzi, że urzędnicy doprowadzili jego kwitnąca firmę do ruiny.

- Mam przed sobą jeden cel: wygrać z tymi przestępcami z lubelskiego urzędu kontroli skarbowej – mówi reporterowi UWAGI! Kujawa. - To mocne słowa. Czy ci urzędnicy mają wyroki karne, że tak ich pan nazywa? – dopytuje dziennikarz. - Nie mają. Ale mam nadzieję, ze dopnę swego i będą mieli – twardo odpowiada przedsiębiorca.

Odpowiedzią na dramatyczny apel Kujawy do prezydenta było ujawnienie - w tak zwanej „białej księdze” - nieprawidłowości stwierdzonych przez Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie. Według UKS firma Kujawy zajmowała się wyłudzaniem podatku VAT. Biznesmen przekonuje, że to on jest ofiarą nieuczciwego pracownika.

- Tu jest cmentarzysko! Wchodzę do budynku, który nie żyje. Kiedyś tu tętniło życie: ludzie pracowali, zarabiali. Część z nich jest teraz bezrobotna – podkreśla Kujawa, oprowadzając reportera UWAGI! po pustych pomieszczeniach biurowych. Jego firma zajmowała się handlem elektroniką i artykułami gospodarstwa domowego. W jednym z pustych pomieszczeń wciąż wisi mapa świata. – Współpracowaliśmy z Wielką Brytanią, Francją, Holandią, Niemcami, Włochami, Czechami, Słowacją, Węgrami. Produkty RTV sprzedawaliśmy do Rosji, na Białoruś, na Ukrainę – wylicza nie kryjąc dumy. Po czym szybko dodaje: - To wszystko zostało zniszczone w sposób dla mnie irracjonalny. Do dziś nikt nie udowodnił mi winy. W czymkolwiek!

Kilkakrotnie prosiliśmy Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie o wypowiedź przed kamerą. Rzecznik Marek Kostyła odmówił odsyłając nas do „białej księgi”. Tam, jego zdaniem, opublikowano wszelkie możliwe informacje na temat niezgodnych z prawem działań spółki Nexa. Rozmawiać z nami nie chcieli również urzędnicy ministerstwa finansów, które ujawniło wyniki kontroli. Tak zwana biała księga to w skróconej formie cztery, a wydłużonej – dziesięć stron informacji o wynikach kontroli oraz odpowiedzi na zarzuty Kujawy. Według kontrolerów spółka była częścią międzynarodowego łańcucha firm wyłudzających podatki. Kujawa zaś jako prezes spółki ponosił pełną odpowiedzialność za firmę.

- Osobiście poinformowałem naczelnik US, że w mojej firmie były niejasne transakcje! – odpiera zarzuty przedsiębiorca. – W białej księdze nie jest napisane, że pan sam na siebie doniósł – zauważa reporter UWAGI! – Szkoda, bo to ja zawiadomiłem urzędników. Zrobiłem to przed rozpoczęciem kontroli i dokonałem korekt na półtora miliona zł – przekonuje Kujawa. Twierdzi, że za całym procederem stał były dyrektor handlowy, który w 2010 roku „wszedł w porozumienie z przedstawicielem spółek z Izraela”.

- Chodziło o wyłudzenie podatku VAT? – dopytujemy.

- Tak – przyznaje Kujawa. Ale od razu stanowczo podkreśla: - Kiedy odkryłem ten proceder zrobiłem wszystko, co powinienem zrobić: zaangażowałem biegłego rewidenta wyjaśnienie wszystkiego, co się wydarzyło w mojej firmie. Mój ówczesny dyrektor handlowy podejmując te wszystkie działania robił to poza moimi plecami.

Kontrola skarbowa u Stanisława Kujawy trwała cztery lata. Urzędnicy przedłużali ją 45 razy co wytknął im sąd administracyjny. Sędziowie działania skarbówki określili, jako rażące naruszenie obowiązujących przepisów. Orzeczenie jednak jest nieprawomocne a urzędnicy odwołali się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według informacji Kujawy na poczet ewentualnych kar i zaległych podatków bez sądowego wyroku skarbówka zablokowała już majątek o wartości ponad 30 milionów złotych.

- To było moje ukochane dziecko i paru przestępców zniszczyło mi tę firmę – oskarża Kujawa.

Kontrola urzędu została zakończona. Jednak w sytuacji Stanisława Kujawy niewiele się zmieniło. Nie postawiono mu zarzutów kryminalnych a na sądowe rozstrzygnięcie sporu z urzędem skarbowym będzie musiał poczekać co najmniej dwa lata.

podziel się:

Pozostałe wiadomości