Krzysztof Czeczot: jest mi dobrze tak jak jest

TVN UWAGA! 219284
Krzysztof Czeczot, mimo że nie jest bohaterem skandali ani plotkarskich portali, błyskawicznie zyskuje rozgłos. Popularność przyniosły mu role psychopatycznego gangstera w "Pitbullu", czy karierowicza w serialu "Singielka". Zagrał też legendę "Solidarności" Józefa Piniora w filmie "80 milionów". Czym zajmuje się poza planem i jak odbierają go ludzie?

- Kiedyś pomyślałem o tym, że chciałem być bogaty - wspomina Krzysztof Czeczot, zapytany o to, dlaczego został aktorem. Zaraz potem przyznaje jednak, że trochę się pomylił. - Człowiek miał 18 lat, to mówił takie rzeczy. Ponieważ byłem idiotą w tamtym czasie, to tak palnąłem - mówi otwarcie.

Perfekcyjne przygotowanie

Dziś aktorstwo to nie tylko praca ale i życiowa pasja Krzysztofa Czeczota. 37-letni doktor sztuk scenicznych realizuje się też jako reżyser, dramaturg i producent. Znajomi mówią o nim "człowiek orkiestra". Tę wszechstronność docenił Patryk Vega, reżyser i scenarzysta "Pitbulla". - Jest bardzo niewielu aktorów z tak ogromnym potencjałem. Od początku, gdy go zobaczyłem, zapragnąłem obsadzić go w jakiejś dewiacyjnej, mocno pokręconej roli - wspomina.

A Krzysztof Czeczot przyznaje, że na pomysł ten przystał, miał nawet swojej pomysły na rolę. - Zaproponowałem Patrykowi bardziej psychopatyczne rozwiązania, powiedział, że musimy to zagrać "na płasko", bez grania, że tylko jesteś i patrzysz - mówi.

- On jest zawsze perfekcyjnie i fantastycznie przygotowany - mówi aktorka Paulina Chruściel. - On wie, czego chce, postać ma zbudowaną. Krzyś słynie z tego, że zawsze puentuje, na końcu mówi coś, czego nie ma w scenariuszu i wszyscy się gotują, bo robi to genialnie - śmieje się Dominika Gwit, koleżanka z planu "Singielki".

Lajki zamiast gry

Dyplom aktora Krzysztof Czeczot zdobył w łódzkiej szkole filmowej. W Łodzi również doktoryzował się. Od wielu lat jest tutaj lubianym wykładowcą.

Przyznaje, że chociaż nie lubi, musi chodzić na castingi i to robi. - Wczoraj byłem - mówi, ale od razu zaznacza, że na to, czy dostanie rolę, czy nie, wpływa coś jeszcze.

- Najczęściej ma wpływ nie to, jak grasz, ale ostatnimi czasy najczęściej to, ile masz tych lajków na Facebooku - twierdzi i dodaje, że sam kont w serwisach społecznościowych nie ma, bo się w takiej formule po prostu nie odnajduje.

- "Hej, witajcie, to jest moja poranna kawka, życzę wam dobrego dnia". Ja tego nie czuję - mówi.

Lokalny działacz

Pokrzyżacki zamek w Bytowie na Kaszubach to widok, który najbardziej przypomina mu dzieciństwo. W latach gdy był uczniem liceum ogólnokształcącego Krzysztof Czeczot zaangażował się w życie społeczne i kulturalne Bytowa. Już wtedy realizował swoje oryginalne pomysły i zarażał nimi innych.

- Był inicjatorem takiego specjalnego wyróżnienia dla ludzi, którzy chcą czegoś więcej, dla animatorów kultury, dla ludzi, którzy coś znaczą - mówi znajomy aktora Jarosław Rahn. Nagroda, którą stworzył Krzysztof Czeczot, przyznawana jest przez uczniów liceum w dwóch kategoriach: dla wyróżniającego się szczególnymi osiągnięciami ucznia i dla animatora kultury, osoby, która znaczy dla Bytowszczyzny "coś więcej".

A jak sam aktor podchodzi do swojego pochodzenia? Czy nie przeszkadza mu to, że jest z małego miasteczka? - Prowincja to jest stan umysłu, a nie geografii - mówi. - Małe miasteczko trzeba z siebie wyrzucić, zniszczyć, trzeba się przygotować do walki, ciągle musisz ten świat poszerzać - dodaje i zaznacza, że to właśnie najbardziej docenia spośród rzeczy, które dało mu jego pochodzenie: motywację do poszerzania horyzontów.

"Jest w porządku"

Według znajomych aktora Czeczot bez wahania podejmuje się zadań z kategorii - bardzo trudne do realizacji. Jest producentem i reżyserem audiobooków i słuchowisk radiowych. Jego największym i najbardziej oryginalnym przedsięwzięciem jest nagranie Biblii z udziałem ponad 300 aktorów.

- W porównaniu ze zwykłym audiobookiem, w którym jedna osoba czyta książkę bez żadnych efektów, to tutaj jest to cały film, tylko bez obrazu - tłumaczy realizator dźwięku Krzysztofa Czeczota Maciej Zych. Jest jednym z wielu, którzy świetnie dogadują się z aktorem w pracy.

Zapytany o przyjaciół w życiu prywatnym, Krzysztof Czeczot przyznaje, że właściwie ich nie ma, ale nie cierpi z tego powodu.

- Jest dobrze tak jak jest. Chcę być zdrowy i mieć to co mam. Wystarczy, jest naprawdę w porządku - mówi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości