- Rano miała sprzątnąć swój pokój. Powiedziałam, że jak sprzątnie swój pokój, to będzie mogła wyjść na podwórko. No i ona sprzątnęła go. Gdy wychodziła z pokoju zobaczyłam, że ma łzy w oczach. Jak spytałam, co się stało, to tak jakby się zacięła, nic nie chciała powiedzieć tylko zaczęła płakać i się przytuliła. Chciałam z nią porozmawiać, ale chciała się przejść, to pozwoliłam jej iść. Dodałam tylko, że w takim razie porozmawiamy, jak wróci. Już nie wróciła – opowiada Joanna Tutghushyan, mama Anaid.
8 marca o godz. 09.10 14-letnia Anaid Tuguszjan usiadła na peronie stacji Gdańsk Orunia. Stojący w pobliżu pasażerowie zapamiętali, że płakała. Po dwudziestu minutach wstała, zdjęła kurtkę i wskoczyła pod pędzący pociąg relacji Gdańsk-Wiedeń.
- Pierwsze półrocze w gimnazjum poszło jej słabiej niż szło jej w podstawówce i to ją trochę zdemotywowało. Ale w tym półroczu było trochę lepiej. Miała też chłopaka, z którym często się kłócili, ale z tego też nie robiła wielkich problemów, bo wiedziała, że się z nim pogodzi. Ona po prostu musiała się czymś bardzo załamać tamtej soboty. Po spotkaniu z Krystianem – mówi dalej pani Joanna.
Po wyjściu ze szpitala pani Joanna próbowała dowiedzieć się, dlaczego Anaid odebrała sobie życie. Szybko zorientowała się, że w dzień przed tragedią jej córka spotkała się nie z koleżanką, lecz z blisko 40-letnim Krystianem. Mężczyzna poznał Anaid kilka miesięcy wcześniej przez internet, a ich korespondencja zwróciła już wcześniej uwagę chłopaka dziewczyny.
- Nie pasowało mi, ile w ogóle on ma lat. Jak do niego zadzwoniłem, to mi powiedział, że przecież jak ona by nie chciała się spotykać, to by jej na siłę nie brał. Anaid z kolei cały czas mówiła mi, że on do niej pisze, ale ona mu nie odpisuje. Ale któregoś razu przyszła i powiedziała, że musi do niego jechać i posprzątać mu mieszkanie. W ten sposób miała dorabiać – wspomina Dominik Domski, chłopak Anaid.
Pani Joanna opublikowała na znanym portalu społecznościowym apel o kontakt do wszystkich, którzy mieli kontakt z Krystianem. Efekt był natychmiastowy.
- Przy pierwszym poście już się dwie pierwsze dziewczyny zgłosiły. Do teraz udało mi się zdobyć około dwudziestu podejrzanych konwersacji między dziewczynami a Krystianem – mówi mama Anaid.
Z zebranych przez matkę Anaid informacji wynika, że kiedy Krystian doprowadził już do upragnionego spotkania z nastolatką, realizował dalszą część swojego planu.
- Na imprezach namawiał do drinków, wciskał alkohol. Próbował wpychać pieniądze. Doładowywał konta. A później próbował szantażować dziewczyny, by te pieniądze odebrać – wyjaśnia Joanna Tutghushyan, mama Anaid.
Teraz wiadomo już, że Anaid spędziła z Krystianem całą sobotę. Przesłuchany w charakterze świadka mężczyzna stwierdził, że dzień upłynął im na rozmowach podczas przejażdżki samochodem. Odwożąc Anaid do domu zauważył na jej twarzy smutek i aby rozweselić nastolatkę kupił jej w jednej z gdańskich galerii legginsy.
Jednak podczas pogrzebu 14-latki jej przyjaciółka wyznała, że w sobotę odebrała telefon od Anaid. Było to niedługo przed jej rozstaniem z Krystianem.
- Zadzwoniła do mnie w sobotę i powiedziała, że zgwałcił ją, trochę płakała i się rozłączyła. Nie powiedziała tylko, kto ją zgwałcił. Pisałam do niej, ale się już nie odezwała – mówi przyjaciółka Anaid.
Na podstawie relacji nastolatek mamie Anaid udało się ustalić, że Krystian znany jest policjantom z okolic Trójmiasta. Badali oni m.in. sprawę gwałtu i szantażu, którego mężczyzna miał się dopuścić na 16-latce z Pruszcza Gdańskiego - jednak prokuratura umorzyła sprawę nie mając pewności co do wiarygodności dziewczynki. Mężczyzna jest też oskarżony o zgwałcenie innej 16-latki, która poznała go w Internecie planując ucieczkę z Domu Dziecka.
Śledztwo w sprawie śmierci Anaid trwa, ale do tej pory nie potwierdzono związku zachowań 38-letniego Krystiana ze śmiercią dziewczyny. Pozostaje pytanie, dlaczego nie zainteresowano się informacjami zebranymi przez mamę dziewczynki na tyle, by natychmiast szeroko przyjrzeć się działaniom mężczyzny wobec nastolatek.