Chcesz zgłosić temat, którym powinna zająć się redakcja Uwagi!? Oznacz publiczny post w mediach społecznościowych hasztagiem #tematdlauwagi ***
Około godziny 18 mieszkaniec Białołęki usłyszał przeraźliwy płacz z jednego z samochodów. Silnik był wyłączony, a w środku nie było nikogo dorosłego. Jedynie dziecięcy fotelik, a w nim płaczące, spocone dziecko. W aucie nie było ani skrawka cienia, a na zewnątrz było gorąco i parno, temperatura dochodziła do 35 stopni.
Mężczyzna od razu wezwał policję. Zanim ta jednak się zjawiła, jemu i innej kobiecie, udało się otworzyć samochód i wyjąć z niego małego chłopca. Przednie szyby w aucie były uchylone, więc kobiecie udało się włożyć przez szparę rękę i otworzyć drzwi.
Niedługo później dziecko trafiło do szpitala. Okazało się, że było odwodnione i lekarz zdecydował o tym, że powinno zostać na obserwacji.
Na początku, mimo prób, policjantom nie udało się odnaleźć rodziców chłopca. Dzięki numerowi rejestracyjnemu samochodu, ustalili właściciela pojazdu i jego numer telefonu. Niestety, mężczyzna nie odbierał.
Dopiero po godzinie, kilka minut po 19, do samochodu przybiegł zdenerwowany mężczyzna. Jak się okazało, ojciec dziecka. Niedługo później zjawiła się również matka chłopca. Jak podaje warszawska policja, mężczyzna próbował tłumaczyć, dlaczego na tak długo zostawił dziecko samo w samochodzie. Nie publikują jednak szczegółów.
40-letni ojciec jeszcze tego samego dnia został zatrzymany, a następnego usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Może grozić mu za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
W sprawie przesłuchano również matkę chłopca. O sprawie powiadomiono także sąd rodzinny.
Autor: AS