Kariera aktorska Anny Gornostaj zaczęła się w latach osiemdziesiątych. Zaraz po studiach w warszawskiej PWST młodą aktorkę zaangażowano w Teatrze Narodowym, a potem w Teatrze Ateneum.
Lunapark
Artystka uważa, że jej miłość do teatru zaczęła się już w dzieciństwie.
- Moi rodzice mieli lunapark – wesołe miasteczko. Przez długi okres swojego życia mieszkali w wozach cyrkowych. Urodziłam się w takim wozie – wspomina aktorka.
- Mieszkaliśmy, jak wędrowni artyści, żyliśmy w grupie. W takiej cyganerii ludzi, którzy zajmowali się tym miasteczkiem. Śmieszne to było życie, ale dla dziecka upiorne. W ciągu roku potrafiłam pięć szkół zmienić. Ze względu na przemieszczanie się, nie było mowy o przyjaźniach, a teatr był dla mnie stałym światem. Jedynym takim miejscem, do którego zawsze wracałam, które mnie akceptowało, które kochałam – tłumaczy.
Przez 40 lat pracy artystycznej Annę Gornostaj można było podziwiać głównie w teatrze. Chociaż w filmach i serialach wcielała się w role drugoplanowe i epizodyczne, to pamięta się je do dziś.
- W filmie jestem spełniona, nawet bardziej niż mi się wydawało, bo zagrałam w takich filmach, które są dziś kultowe. Przeszły do historii kina i będą w niej już zawsze. Grałam na przykład u Kieślowskiego – mówi Anna Gornostaj.
„Nie wyobrażam sobie życia bez mojej pracy”
Mąż pani Anny - Stanisław Mączyński - od lat studenckich związany jest z teatrem – odpowiada za obsługę techniczną, ukończył również reżyserię. Para poznała się blisko 40 lat temu właśnie w teatrze.
- Od razu mi się spodobała. Po pierwsze zjawiskowa uroda, po drugie charakter. Ania była bardzo samodzielna, przedsiębiorcza. Zaimponowała mi swoją zaradnością – mówi Stanisław Mączyński.
- Nie wyobrażam sobie życia bez mojej pracy. Oczywiście ta praca jest moją pasją, a jak coś się robi z pasją, to mówi się, że się nie pracuje. Ale to nie jest prawda. To ciężki zawód fizyczny, który okupiłam własnym zdrowiem, bardzo dużymi problemami emocjonalnymi, problemami z dziećmi, bo przecież byłam aktorką, która miała dwoje dzieci. Zawsze miałam wyrzuty sumienia, że nie jestem matką Polką, która siedzi i je wychowuje – przyznaje.
Własny teatr
Życiowy przełom w karierze aktorki nastąpił po zwolnieniu z Teatru Ateneum, gdzie przepracowała 25 lat. Dla blisko 50-letniej wtedy Anny Gornostaj był to duży cios. Kryzys przekuła jednak w sukces, tworząc wraz z mężem własny teatr.
- Wiem, że brzmi to trochę jak amerykański sen, ale oni się idealnie dobrali – mówi Barbara Mączyńska, córka aktorki. I wyjaśnia: - Mój tata kocha budować, kocha konstrukcje, kocha tworzyć, a moja mama kocha teatr – aktorów, spektakle i grać na scenie. Wydaje się, że jest to duet idealny.
Przez 15 lat Teatr Capitol stał się poważnym przedsięwzięciem. Na trzech scenach wystawiane jest dziennie nawet 9 spektakli – głównie z repertuarem komediowym i dla młodego widza. Kontrowersje budzi natomiast to, że w budynku teatru działa również klub muzyczny.
- Myślę, że po pewnym czasie wszyscy się przyzwyczaili i zrozumieli, że taki teatr też jest w mieście potrzebny – mówi aktor Kacper Kuszewski.
- Pomysł na ten teatr był taki, żeby widz, który przyjdzie do teatru, już od drzwi wchodził w tę bajkę, magię teatralną. I jak wchodzi, widzi bajkowe, nierzeczywiste wnętrze, słucha pięknej muzyki, gra pianista. Potem jest spektakl teatralny. I zostaje się po nim, spędza miły wieczór i wraca do domu pełnym wrażeń – opowiada Anna Gornostaj.
Dzieci
W teatrze pracują również dzieci pani Anny i pana Stanisława. Syn, saksofonista i kompozytor jazzowy, tworzy muzykę do spektakli dla dzieci.
- Mama zauważyła, że mam dryg to tworzenia, zajmowania się czymś kreatywnym – mówi Jerzy Mączyński.
Menedżerem teatru jest córka Barbara, absolwentka produkcji filmowej oraz zarządzania i logistyki. Zrezygnowała z pracy we Francji, by prowadzić rodzinne przedsięwzięcie.
- Mamy taką dziwną więź, którą ciężko nazwać rodzicielską. Wydaje się, że bardziej jest to przyjaźń. Jesteśmy we trójkę super teamem, super kumplami i przyjaciółmi. Mam do nich ogromny szacunek i oni też mają do mnie duży szacunek. Wydaje mi się, że to jest recepta na sukces – mówi Barbara Mączyńska.
- Jestem dumna ze swojego życia. Życie musi mieć cel, a mój cel jest bardzo prosty – żeby dawać przyjemność ludziom, żeby ich uświadamiać, żeby im pomagać. Żeby być z nimi, po prostu. To, że widzowie przychodzą i mają tą przyjemność bycia w moim teatrze, to jest największe szczęście. Ogromnie się z tego cieszę. To znaczy, że jestem spełniona – przyznaje Anna Gornostaj.
Autor: Uwaga! TVN