Odesłali chorą do domu. W drugim szpitalu zmarła

TVN UWAGA! 4092828
TVN UWAGA! 196696
Jak to możliwe, że lekarze wypisali ze szpitala ciężko chorą pacjentkę, przepisując jej tylko leki na przeziębienie? Pani Marianna, która została zakażona sepsą i z zapaleniem otrzewnej odesłana do domu, w następnym szpitalu zmarła. O historii dowiedzieliśmy się dzięki #tematdlauwagi. Kto odpowie za śmierć kobiety?

W styczniu 2016 roku, na skutek miażdżycy żonie pana Tadeusza amputowano prawą nogę. Niedługo potem pojawiły się dalsze problemy - tym razem z lewą nogą. W lutym trafiła do szpitala w Zamościu, gdzie przeszła zabieg usunięcia zatoru żylnego.

Wypisali chorą

Po tygodniowym pobycie w szpitalu lekarze wypisali panią Mariannę do domu. I chociaż twierdzili, że zabieg się udał i do nogi wraca krążenie, to kobieta nie czuła się dobrze w chwili, gdy opuszczała placówkę. Jej stan był niepokojący i stale się pogarszał.

- Mówiła, że brzuch ją boli - mówi Dorota Dziubińska, córka pani Marianny, zapewniając, że mama zgłosiła to lekarzowi. Także pani Dorota przekazała swoje wątpliwości na temat stanu zdrowia matki, ale w odpowiedzi usłyszała od lekarza, że "nie widzi nic niepokojącego". Jej mamie zostały zapisane leki wykrztuśne i gripex max.

"Jechałem z prędkością pieszego"

To, że z chorą było źle, zauważył też kierowca karetki Ryszard Śliwa, który przewoził ją do domu.

- Przyszedłem na oddział z wózkiem inwalidzkim po panią Mariannę. Dotykając jej rąk w okolicy nadgarstka, wyczułem podwyższoną temperaturę ciała - mówi. I wspomina, że kobieta skarżyła się na ból w okolicach brzucha także w chwili, gdy przekładał ją do karetki. - Jechałem z prędkością pieszego, bo było mi żal tej kobiety, że cierpi - przyznaje.

Gdy pani Marianna dojechała do domu, nie było lepiej. - Mówiła, że strasznie jej zimno, to przykryliśmy ją kołdrą, dwoma kocami - opowiada pani Dorota. - Herbatę gorącą podałam i krople żołądkowe, bo mówiła, że dalej ją brzuch boli - relacjonuje. Według zaleceń lekarza dała mamie też gripex i flegaminę.

Stanem mamy była zaskoczona także druga córka kobiety, Anna Czarnecka. - Ze szpitala wypuszczają raczej zdrowych ludzi. Przynajmniej tak powinno być - mówi.

Natychmiast na blok

Po kilku godzinach, gdy było już dramatycznie, rodzina wezwała pogotowie.

- Rano leżała tak nieruchomo, policzki miała zapadnięte. Nie mogła słowa powiedzieć - mówi Dorota Dziubińska. - Pani doktor była w szoku. Zaczęła ją badać, tętna nie wyczuwała, wzdęty brzuch. Powiedziała, że stan jest krytyczny - opisuje. Lekarka zdecydowała, by panią Mariannę zabrać natychmiast do szpitala.

Kobieta została przewieziona na blok operacyjny w placówce w Chełmie. Jak twierdzi dyrektor szpitala Arnold Król, pacjentka trafiła do niego "w bardzo ciężkim stanie, we wstrząsie". - W trybie natychmiastowym została skierowana do zabiegu operacyjnego laparotomii, czyli zabiegu jamy brzusznej, gdzie stwierdzono ropnie - mówi i dodaje, że w karcie informacyjnej ze szpitala w Zamościu nie było wzmianki o bólach brzucha.

I dodaje, że to, co szpital mógł zrobić, zrobił. - Pacjentka trafiła w stanie bardzo ciężkim, z objawami bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia, została bardzo szybko zdiagnozowana i zoperowana. Potem jeszcze doszły powikłania naczyniowe, wykonano drugą operację amputacji kończyny - wylicza Król.

Szpital w Zamościu: tajemnica lekarska

Jak to możliwe, że kobietę wypisano ze szpitala z tak poważnym stanie? Czy lekarze szpitala w Zamościu, rzeczywiście nie byli świadomi stanu zdrowia pacjentki? Wstępne wyniki sekcji zwłok jako przyczynę śmierci wskazały zapalenie płuc i zapalenie otrzewnej. Jak dodaje pani Anna, od lekarza z OIOM-u w Chełmie usłyszała też, że jej mama miała sepsę.

Szpital w Zamościu jednak sprawy tłumaczyć nam nie chce. Zasłania się tajemnicą lekarską. Z prośbą o wyjaśnienie do dyrekcji szpitala zwróciły się jednak także córki zmarłej kobiety. - Dyrektor nie był nam w stanie wyjaśnić, dlaczego wyszło tak, jak wyszło - mówi pani Dorota i dodaje, że w dokumentacji brakuje wzmianki o kaszlu ani o rzekomym przeziębieniu.

Zawiadomienie do prokuratury

- Dla mnie to było zaskoczenie, że osobę chorą wypisuje się ze szpitala. Jeżeli rzeczywiście pacjentka ma jakąś dolegliwość i została wypisana ze szpitala z tą dolegliwością, to należałoby to zgłosić prokuraturze - uważa kierowca karetki Ryszard Śliwa. Tak też postanowiła zrobić rodzina zmarłej pani Marianny.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się: